Rząd przedłużył obostrzenia w związku z koronawirusem. Hotele i pensjonaty mają być zamknięte przynajmniej do 3 maja. To fatalne wieści dla przedsiębiorców, którzy chcieliby zarabiać na życie i dawać pracę mieszkańcom regionu. Jak branża reaguje na decyzję rządu?
Obostrzenia zostały ponownie przedłużone. Dalej nie mogą działać w pełnym zakresie galerie handlowe, zamknięte są salony fryzjerskie, salony kosmetyczne. Dzieci wrócą do przedszkoli i żłobków 19 kwietnia. Jeśli wierzyć obietnicom Ministerstwa Zdrowia, hotele i pensjonaty zostaną otwarte po weekendzie majowym.
– Sytuacja branży hotelarskiej jest bardzo trudna. Będzie bardzo potrzebna duża pomoc ze Skarbu Państwa. Hotele sobie nie poradzą. Już około 150 tysięcy miejsc pracy zostało zlikwidowanych. Przedsiębiorcy do minimum redukują zatrudnienie – powiedział dla radia eM Adam Latek z Polskiej Izby Hotelarzy.
Dlatego zdaniem Jana Golby, który jest burmistrzem Muszyny i prezesem Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych RP, największym wsparciem dla przedsiębiorców, byłaby możliwość normalnego działania. – Te wszystkie podmioty są już na skraju wyczerpania, możliwości. Właściciele nie czekają na pomoc państwa w postaci tarcz, ale czekają na turystów, chcą normalnego funkcjonowania. Chodzi też o los pracowników.
Jan Golba podkreśla, że w związku z zamknięciem branży turystycznej, aż 90 procent gospodarki takiej miejscowości, jak Muszyna, nie funkcjonuje.
Jak powiedział nam Daniel Lisak, kierownik Krynickiej Organizacji Turystycznej, branża spodziewała się przedłużenia obostrzeń, co nie zmienia faktu, że stawia to przedsiębiorców w trudnej sytuacji. – Zatrudnieni ludzie nie wykonują swojej pracy w stu procentach, ale trzeba im płacić. Z drugiej strony nie ma żadnych przychodów, bo przez ostatnie 15 miesięcy, przez większość tego czasu obiekty były zamknięte.
Przedłużenie obostrzeń nie dotyczy sanatoriów, ale jak przypomina Jan Golba, te i tak działają w ograniczonym zakresie i to nie sprawia, że turyści zostawiają dużo pieniędzy. – Obłożenie w tych sanatoriach wynosi w najlepszym przypadku 50 procent, a w najgorszym 25-30 procent, więc ta działalność prowadzona jest z kłopotami.
Już teraz do włodarzy gmin docierają informacje, że cześć pensjonatów, hoteli i restauracji nie wznowi swojej działalności po majówce. Przedsiębiorcy ponieśli już takie straty, że nie stać ich na ponoszenie kolejnych kosztów, gdy możliwość prowadzenia działalności gospodarczej jest tak niepewna i ograniczana.