Uchodźcy z Kijowa znaleźli schronienie w budynku parafialnym tuż obok kościoła Miłosierdzia Bożego w Tarnowie. Mają dwa psy i kota. Parafia spodziewa się kolejnych osób.
– W salach katechetycznych gościmy cztery kobiety w Kijowa. Są kulturalne, sympatyczne, ale bardzo wystraszone. Cały czas mówią „dziękujemy całej wspólnocie”. Jak zobaczyliśmy te kobiety po raz pierwszy to łza się w oku zakręciła. Miały dwie małe reklamówki, brudne kurtki. Od razu dostały od nas odzież – mówi proboszcz parafii ks. Czesław Haus.
W urządzeniu sal katechetycznych dla potrzeb uchodźców pomagała cała wspólnota.
– Wszyscy pracowali i wkładali swoją cegiełkę – kapłani, siostry zakonne, dorośli i młodzież. Jedni kupowali jedzenie i różne rzeczy, drudzy przygotowali łóżka i poduszki. Po prostu serce na dłoni dla tych osób – dodaje proboszcz.
Siostra zakonna, która pracowała kilka lat w Ukrainie, jest teraz tłumaczem przy parafii.
Księża także mają podzielone zadania – jeden z nich odpowiada za dowóz tych osób, dwóch duchownych angażuje się w prace na tarnowskim dworcu PKP. Po niedzielnych ogłoszeniach parafialnych zgłosiło się 25 parafian, którzy też zostaną wolontariuszami na dworcu, gdzie udzielana jest pomoc dla mieszkańców Ukrainy.
Przy parafii Miłosierdzia Bożego w Tarnowie gromadzone są dary m.in. odzież, żywność, artykuły chemiczne. Są one wydawane uchodźcom z Ukrainy.