Rolnictwo w całej Unii Europejskiej jest pod ścianą, a ta sytuacja może doprowadzić do kryzysu żywnościowego – powiedział poseł Suwerennej Polski Norbert Kaczmarczyk. Były wiceminister rolnictwa w programie Słowo za Słowo odniósł się do trwających protestów rolników.
Producenci żywności domagają się ograniczeń w imporcie artykułów rolnych z Ukrainy i sprzeciwiają się unijnej polityce tzw. Zielonego Ładu, czyli ograniczania produkcji kosztem poprawy jakości.
Norbert Kaczmarczyk, który sam jest rolnikiem mówi, że wielu rolników nie stać na dostosowanie swoich gospodarstw do ekologicznych wymogów narzucanych przez Unię Europejską.
– Rosną koszty produkcji. Zastanawiałem się w swoim gospodarstwie domowym i wśród znajomych rolników, gdzie jest granica inwestycji. Jeżeli rolnik cały czas wymienia swój park maszynowy, bo rosną koszty produkcji, miliony złotych zadłużeń wśród rolników, którzy biorą kredyty, by kupować nowoczesny sprzęt i co dalej? Dalej może się okazać, że silnik spalinowy w traktorze może też będzie niedobry i może trzeba będzie wymienić na elektryczny. Ile wtedy będzie kosztował kombajn czy traktor – 5, 10 milionów? Kogo będzie na to stać? Cały czas rzuca nam się kłody pod nogi.
Poseł Kaczmarczyk odniósł się także do słów ministra rolnictwa, który zapowiedział dopłaty do kukurydzy, nawozów, paliwa rolniczego, a także zbóż.
– Dopłaty to jest atrapa. Dopłata musi być, żeby utrzymać produkcję, ale jednocześnie musi być plan jak wyjść z kryzysu, czyli embargo, zerowe oprocentowanie kredytów na 20, 30 lat, żeby rolnik mógł wziąć ten kredyt i nie bać się co się będzie działo za chwilę. Ponadto uruchomienie wszelkich systemów jeśli chodzi o biopaliwa, żeby nadwyżek pozbywać się również w ten sposób, ale też szukanie nowych perspektyw, kontraktów międzynarodowych jeśli chodzi o zboże.
Rolnicy są coraz bardziej zdeterminowani w walce o swoje gospodarstwa. Dlatego na 20 lutego zapowiadają kolejny, ogólnopolski protest.