Na przejściach granicznych ze Słowacją w ostatnich dniach pojawiły się kontrole. Służby sprawdzają i dezynfekują samochody przewożące zwierzęta do Polski. Ma to związek z wykryciem na Węgrzech ogniska pryszczycy, która jest nieuleczalną chorobą wirusową niebezpieczną dla zwierząt. Służby działają m.in. w Piwnicznej-Zdroju.
Pojazdy przejeżdżające przez polską granicę ze Słowacją są kontrolowane i przechodzą dezynfekcję. Na zakażenie najbardziej wrażliwe jest bydło, ale też świnie, owce i kozy. Jak mówi nam powiatowy lekarz weterynarii w Nowym Sączu Włodzimierz Janczy, o bezpieczeństwo powinni zadbać hodowcy tych zwierząt w swoich gospodarstwach.
Jeśli stwierdzone zostanie ognisko pryszczycy, straty ekonomiczne mogą być ogromne.
– Zwalczenie jej polega na wybijaniu stad, są też problemy z ograniczeniem w handlu tymi zwierzętami. Głównymi objawami tej choroby są: wzrost temperatury, ślinotok, płyn surowiczy z pęcherzami w nabłonku śluzowym. Przenoszone są przez owady, może przenosić się też bardzo łatwo aerogennie, czyli przez tlen, dotyk.
Do tej pory w Piwnicznej-Zdroju zatrzymanych zostało pięć transportów, które przeszły dezynfekcję i kontrolę. Przejście graniczne na Sądecczyźnie jest jednym z trzech, przez które mogą być przewożone zwierzęta z terytorium Słowacji. Poza tym są to też przejścia w Chyżnem i w Niedzicy.
– Na tych przejściach mamy najlepszą infrastrukturę pod kątem potencjalnych kontroli. Zostały tam zamontowane specjalne maty i bramki dezynfekcyjne
– tłumaczy wojewoda małopolski Krzysztof Klęczar.
We wszystkich tych miejscach pracują: policja, izba celna i służby weterynaryjne, ale przede wszystkim straż graniczna. Jak podkreśla rzecznik prasowy Karpackiego Oddziału Straży Granicznej w Nowym Sączu mjr Jacek Michałowski, nie jest to przywrócenie kontroli granicznej dla pasażerów.
– Granica nie jest zamknięta tylko wytypowane pojazdy, w których jest podejrzenie, że przewożone są zwierzęta. Zabezpieczają to funkcjonariusze Karpackiego Oddziału Straży Granicznej. Jest wydzielony patrol, który wspomaga służby sanitarne. W kontrolach uczestniczą policjanci i straż pożarna.
Warto wiedzieć, że wirus jest też zagrożeniem dla dzikich zwierząt. Chociaż dla ludzi nie jest śmiertelny, bo występuje bardzo rzadko i zazwyczaj choroba przebiega łagodnie, to i tak powinniśmy kupować mięso w sprawdzonych źródłach.
– Pryszczyca jest bardzo odporna na czynniki zewnętrzne środowiskowe oraz dezynfekcje i pasteryzację. Na przykład w kiełbasie może wytrzymać do 56 dni, w środowisku też jest to bardzo długi czas. Około 50 dni w wodzie, 70 na pastwisku, w glebie nawet do 200 dni
– mówi powiatowy lekarz weterynarii w Nowym Sączu Włodzimierz Janczy.
W obawie o rozprzestrzenienie się pryszczycy, Polska postanowiła nie przyjmować niektórych towarów, w tym mięsa z Węgier i części obszaru Słowacji.