Bruk-Bet Termalica Nieciecza pokonał na wyjeździe GKS Katowice 2:1 w meczu 1/16 finału rozgrywek Fortuna Pucharu Polski. Słonie zapewniły sobie zwycięstwo dopiero w dogrywce dzięki trafieniu Piotra Wlazły z rzutu karnego.
Po wyeliminowaniu przed miesiącem w pierwszej rundzie Śląska Wrocław, kolejnym rywalem Bruk-Betu był GKS Katowice – 12. drużyna w tabeli pierwszoligowych rozgrywek. Awans do 1/16 finału Pucharu Polski piłkarze Rafała Góraka wywalczyli sobie pokonując występującą w IV Lidze Podlaskiej – Olimpią Zambrów.
Pomimo kryzysu Bruk-Betu w Ekstraklasie (17. lokata w tabeli z siedmioma punktami po 11 rozegranych spotkaniach), to właśnie podopieczni Mariusza Lewandowskiego wskazywani byli jako faworyci tego spotkania.
Mecz od początku należał do Bruk-Betu. Pierwszą groźną sytuację piłkarze z Niecieczy stworzyli sobie już w 3. minucie, gdy dynamicznej próby ataku podjął się Muris Mesanovic. W tej sytuacji interweniował jednak golkiper gospodarzy, Dawid Kudła. Przez początkową część spotkania, „Gieksa” tak naprawdę nie istniała, jedyne na czym bazowali zawodnicy miejscowych to gra z doskoku oraz próby odbioru piłki na połowie rywala.
Słonie cierpliwe konstruowały kolejne ataki i prowadziły grę. Było widać pomysł i zaangażowanie, ale wciąż brakowało wykończenia.
Po raz pierwszy katowiczanie doszli do głosu w 25. minucie, gdy po błędzie Tomasza Loski, na pustą bramkę strzelał Arkadiusz Woźniak. W tej sytuacji dobrą postawą wykazali się obrońcy, choć piłka i tak przeszła obok lewego słupka.
W końcowej części pierwszej połowy wiatru w żagle znów złapali piłkarze Mariusza Lewandowskiego. Autorem bramki do szatni w 46. minucie był Muris Mesanovic, który wykorzystując zamieszanie w polu karnym, strzałem z lewej nogi, dał prowadzenie beniaminkowi Ekstraklasy. Do szatni „Słonie” schodziły z jednobramkowym prowadzeniem.
Początek drugiej połowy należał do zawodników GKS-u, brakowało jednak konkretnych sytuacji, z których mogłaby paść bramka. W 69. minucie blisko wyrównania byli gospodarze. Piłka po uderzeniu Kozłowskiego trafiła w boczną siatkę.
Mecz z każdą minutą nabierał tempa, a akcje toczyły się to pod jedną, to pod drugą bramką. W 74. minucie świetne dogranie w pole karne zaliczył Piotr Wlazło. Adresatem był Muris Mesanovic, ale Bośniak posłał piłkę wysoko ponad bramkę. Chwilę później próbował Bonecki, który uderzał z bliższego słupka, ale bramkarz ekipy z Katowic nie zawiódł.
Bruk-Bet miał dobre fragmenty, potrafił wykorzystywać fakt większego posiadania piłki, prowadził grę i gdy wydawało się, że ma ten mecz pod kontrolą, na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry, do wyrównania doprowadził niepilnowany napastnik Gieksy, Piotr Samiec-Talar, który zaskoczył defensywę Słoni, pozostawiając Tomasza Loskę bez szans na skuteczną interwencję.
Rozstrzygnięcie nie nadeszło wraz z końcem 90. minuty, a więc sędzia zarządził dogrywkę, w której już na początku mogło dojść do objęcia prowadzenia przez zespół gospodarzy. Wideoweryfikacja potwierdziła jednak spalonego. W 115. minucie po faulu w polu karnym, arbiter podyktował jedenastkę dla gości. Do piłki podszedł Piotr Wlazło, ale karnego zdołał wybronić Dawid Kudła. Po analizie VAR sędzia nakazał powtórkę, po tym jak bramkarz wyszedł poza linię bramkową (podobna sytuacja z udziałem najskuteczniejszego zawodnika Słoni miała miejsce w ligowym spotkaniu Bruk-Betu przeciwko Górnikowi Zabrze, wygranym na własnym stadionie 3:1). W drugiej próbie doświadczony piłkarz Bruk-Betu nie pomylił się i w 117. minucie spotkania dał swojej drużynie ważne, także w ligowym kontekście, zwycięstwo na wagę awansu do kolejnej rundy Fortuna Pucharu Polski.
Wygrana powinna odbudować nieco morale w szatni niecieczan i sprawić, by podopieczni Mariusza Lewandowskiego poszli za ciosem w Ekstraklasie.
Po spotkaniu radości nie krył trener gości Mariusz Lewandowski.
– To był ciężki mecz, cieszymy się, że udało nam się awansować do kolejnej rundy – powiedział po spotkaniu szkoleniowiec „Słoni”.
– Awans był dla nas bardzo ważny. Myślę, że mecz mógł się podobać. Z dwóch stron było wiele ciekawych sytuacji do strzelenia bramki. Prowadziliśmy 1:0 i mogliśmy to prowadzenie podwyższyć. Niestety tak się nie stało. Straciliśmy bramkę po takiej prostej sytuacji. Michał Bezpalec miał piłkę na nodze, wystarczyło przyjąć i wybić. Wdarł się błąd techniczny i straciliśmy bramkę, która spowodowała dogrywkę. Po takich sytuacjach zespoły często tracą koncentrację, czujność i w tej dogrywce nie zawsze dobrze wyglądają. My podeszliśmy do tego spokojnie, z chłodną głową i strzeliliśmy w końcówce na 2:1.
GKS Katowice – Bruk-Bet Termalica 1:2
Bramki: M. Mesanović 45’, P. Wlazło 117’ (k.) – P. Samiec-Talar 84’
GKS Katowice: Dawid Kudła – Grzegorz Janiszewski, Arkadiusz Jędrych, Hubert Sadowski – Szymon Kiebzak, Oskar Repka, Marcin Urynowicz (63’ Rafał Figiel), Krystian Sanocki (63’ Adrian Błąd), Patryk Szwedzik (68’ Danian Pawłas), Grzegorz Rogala (78’ Piotr Samiec-Talar) – Arkadiusz Woźniak (68’ Filip Kozłowski).
Bruk-Bet Termalica: Tomasz Loska – Mateusz Grzybek (89’ Roman Gergel), Wiktor Biedrzycki, Michal Bezpalec, Marcin Grabowski (66’ Bartłomiej Kukułowicz) – Michal Hubínek, Piotr Wlazło, Adam Radwański (66’ Sebastian Bonecki) – Muris Mešanović (118’ Samuel Štefánik), Kacper Śpiewak, Martin Zeman (66’ Marcin Wasielewski).
Najbliższy ligowy mecz Słonie rozegrają już w sobotę, 30 października o 12:30. Do Niecieczy zawita drużyna Śląska Wrocław.
Cóż to były za EMOCJE!😱 @BB_Termalica pokonuje po dogrywce @_GKSKatowice_ i melduje się w kolejnej rundzie Fortuna Pucharu Polski.🏆 pic.twitter.com/EgEK2K68cz
— Puchar Polski (@PZPNPuchar) October 27, 2021