Wojna na Ukrainie trwa już rok i 10 miesięcy. W tym czasie zmieniały się taktyki, sojusze czy broń, niejednokrotnie przesuwała się linia frontu, nakładane były embarga. Niezmiennie od 24 lutego zeszłego roku na Ukrainie z powodu wojny umierają ludzie po obu stronach barykady. Nie ustaje też pomoc humanitarna wysyłana z Polski, czego przykładem jest 7. edycja lokalnej akcji Limanowa dla Ukrainy.
Zbierane były wosk i parafina, z których robione są świece okopowe, a także pieniądze, które początkowo miały pozwolić na zakup siatek dla ptaków, na bazie których powstają siatki maskujące. Ostatecznie kupiono inne towary, które pomogą żołnierzom na froncie w ukrywaniu się przed atakiem, ale też przetrwaniu w zimowych warunkach.
W akcję włączyli się kandydaci na posłów, w trakcie kampanii wyborczej.
– Był pełen ekumenizmu, to znaczy, że kandydaci z różnych opcji politycznych zadeklarowali poparcie i dzięki temu zebraliśmy pewną sumę pieniędzy, którą połączyliśmy z wpłatami dokonywanymi przez inne osoby
– mówi jeden z organizatorów Mirosław Lewandowski.
W sumie udało się zebrać 5 tysięcy złotych. W porównaniu do poprzedniej edycji jest to mniejsza kwota, ale pozwoliła na zakup towarów, o które prosili Ukraińcy. Wszystko dotarło już do fundacji w Iwano-Frankiwsku, skąd zostanie przekazane na front.
– Ponad 260 kilogramów wosku i parafiny, ponadto 20 zestawów power banków i latarek, ale nie mówimy tutaj o takich zestawach najprostszych z marketu, ale to sprzęt porządnej jakości, który ma większy zasięg światła i dłuższy czas świecenia. Latarki mają światło białe, czerwone, zielone, które są bardzo potrzebne żołnierzom. Zawieźliśmy im też apteczki medyczne, sole fizjologiczne do nawadniania i bandaże
– wylicza Rafał Szumilas.
Również osoby, które uciekły przed wojną do Polski, zaangażowały się w pomaganie. To m.in. pani Marina, która mieszka w Limanowej i jej znajomi.
– Na platformie do komunikacji Viber, która jest bardzo popularna wśród Ukraińców, ogłosiła zbiórkę pieniężną. W ciągu kilku dni zebrała 1 200 złotych, za które kupiła dokładnie 100 kilogramów parafiny.
W te jak i poprzednie akcje mocno zaangażowane były panie z Koła Gospodyń Wiejskich z Męciny, które przekazały pieniądze, a także anonimowa mieszkanka Justu – podkreślił Rafał Szumilas.
– Prawdopodobnie jest to pani zakrystianka, która za zgodą księdza przeszukała cały kościół, strych, piwnicę i każdy kawałek wosku odłożyła dla nas. Byliśmy zaskoczeni, bo to pani spoza powiatu limanowskiego, a jednak gdzieś usłyszała o naszej akcji. Podejrzewamy, że w waszym radiu RDN Nowy Sącz. Zadzwoniła i powiedziała, że co ma, to da.
Limanowa dla Ukrainy będzie miała też swoja ósmą odsłonę.
– Zdaje się, że przywykamy do tego nieszczęścia, strasznej tragedii, która dzieje się za naszą granicą. Nam jest łatwo do tego przywyknąć, bo my żyjemy sobie normalnie, natomiast tam za Bugiem, oni nie mogą przywyknąć, bo ta sytuacja nie jest normalna.
– mówi Mirosław Lewandowski.
Kolejna edycja zbiórki ogłoszona zostanie wiosną.