Burze, opady śniegu i porywisty wiatr – z takimi zdarzeniami pogodowymi musieli zmagać się w poniedziałek mieszkańcy Małopolski. Nawałnice przeszły też przez powiaty tarnowski, bocheński i brzeski, w których strażacy musieli łącznie interweniować ponad pięćdziesiąt razy.
Głównie strażacy byli wzywani do powalonych drzew, a także zerwanych dachów. Jak wylicza mł. bryg. Marcin Opioła, łącznie strażacy w regionie tarnowskim wyjeżdżali do akcji dwadzieścia razy.
– Akcja związana z usuwaniem skutków wichur polegała głównie na usuwaniu przewróconych drzew i złamanych konarów, które tarasowały drogi lub bezpośrednio wisiały nad drogą, chodnikiem i zagrażało to użytkownikom dróg. Natomiast w czterech przypadkach zabezpieczaliśmy dachy na budynkach gospodarczych i budynkach mieszkalnych.
W zdarzeniach nikt nie ucierpiał.
Równie poważna sytuacja była w regionie brzeskim. Tam doszło między innymi do zerwania linii energetycznych.
– Na godzinę 16.45 mieliśmy odnotowanych 18 interwencji w powiecie brzeskim. 15 dotyczyło wiatrołomów, dwa dotyczyło uszkodzenia dachów, a jedno dotyczyło zerwanych linii energetycznych. Nie było żadnych osób poszkodowanych – mówi mł. asp. Dominik Machał, rzecznik brzeskiej straży pożarnej.
Problemy napotykali też mieszkańcy regionu bocheńskiego. Tam przez kilkadziesiąt minut w miejscowości Połom Duży zablokowana była droga wojewódzka 965 w kierunku Limanowej. Powodem były tiry, które przez oblodzoną, śliską drogę nie były w stanie pokonać wzniesień.
Silny wiatr ma się utrzymywać także w nocy, jednak jak informuje mł. bryg. Marcin Opioła, ma on nie być tak porywisty jak w trakcie dnia.