Przed nami Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. W sobotę 1 marca po raz kolejny uczcimy tych, którzy nie pogodzili się z polityczną rzeczywistością po roku 1945, czyli komuną, za co zapłacili często najwyższą cenę. W podziemiu antykomunistycznym po drugiej wojnie światowej nie brakowało też Sądeczan.
1 marca 1951 roku w więzieniu na warszawskim Mokotowie strzałem w tył głowy zamordowani zostali członkowie IV Zarządu Głównego Zrzeszenia 'Wolność i Niezawisłość’ na czele z ppłk Łukaszem Cieplińskim. To data symbolicznie przyjęta za dzień, w którym wspominamy wszystkich tak zwanych wyklętych przez władzę ludową, ale niezłomnych w swoich przekonaniach. Według szacunków historyków do początku lat 60. XX wieku z rąk komunistycznych oprawców mogło ich zginąć w bestialski sposób kilkadziesiąt tysięcy.
O wolną Polskę bez Sowietów walczono też na Sądecczyźnie. Przykłady bardziej znanych nazwisk podaje działacz sądeckiej Solidarności, Andrzej Szkaradek.
– Odział Jana Wąchały ps. 'Łazik’ – to są okolice Szczawy i Kamienicy. Odział Stanisława Frączka ps. 'Zator’ – okolice Starego Sącza. W okolicach Nowego Sącza działały oddziały Stanisława Piszczka 'Okrzei’, Władysława Janura 'Wisły’, czy też w roku 1947, kiedy powstał oddział Stanisława Pióro, Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowców w okolicach Łabowej i Hali Łabowskiej.
Starsi pamiętają, ale czym dla młodych Sądeczan jest 1 marca?
– Bardzo szanuję taki dzień, jako patriotyczny czas dla wszystkich Polaków w kraju. Wspominamy wtedy naszych zmarłych żołnierzy. Generalnie w całym kraju był duży opór wobec komuny, natomiast na Sądecczyźnie przejawiał się przede wszystkim w osobach, które należałoby wspomnieć, chociażby ks. Władysława Gurgacza ps. 'Sem’. Zdecydowanie warto pamiętać i podtrzymywać tę tradycję. Po prostu pamiętać i modlić się za nich.
Ci, którym udało się przeżyć powojenny czas, wspominają o okrutnych torturach, przesłuchaniach, więziennych czasach, czy późniejszym ukrywaniu się i wykluczeniu społecznym. Ich szczęście polegało na tym, że nie skończyli tak, jak ich towarzysze zabici strzałem w tył głowy i zakopani w bezimiennych mogiłach, nie zawsze na cmentarzu, bo często na podwórkach więzień, albo po prostu wywożeni w nieznanym kierunku.
Ilu w sumie niezłomnych stawiało opór komunistycznej władzy?
– Szacuje się, że to było od 100 do 200 tys. żołnierzy pod bronią, a władza ludowa robiła wszystko, żeby pamięć o nich zniknęła. Obowiązkiem polskiego patrioty jest o tamtych żołnierzach pamiętać. Po prostu swoją historię musimy znać, bo daleko bez niej nie zajdziemy. To były bardzo okrutne czasy. Ludzie myśleli, że wejdą żołnierze sowieccy i nas oswobodzą, a okazało się, że to była druga niewola, po tej niemieckiej
– dodaje Andrzej Szkaradek, który przypomina, że powstała w latach 80. Solidarność była ciągłością tego oporu, chociaż opierając się na tych samych ideałach, ale już bez broni w ręku.
Pomysłodawcą Narodowego Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych był śp. prezydent Lech Kaczyński. Święto zostało ustanowione przez Sejm RP i pierwszy raz obchodzone w 2011 roku.
Od pracowników Radia RDN Nowy Sącz złożyliśmy dziś symboliczny znicz pod tablicą na ścianie byłej siedziby nowosądeckiego Urzędu Bezpieczeństwa, gdzie prześladowani i mordowani byli sądeccy członkowie podziemia niepodległościowego.
W sobotę (01.03) zapraszamy naszych słuchaczy na drugą już akcję 'Światełko dla Niezłomnych’. O godz. 19.00 zapalmy w oknach naszych domów świece lub lampy. Niech światło rozpraszające mrok będzie symbolem naszej pamięci i modlitwy za tych, którzy za Polskę oddali swoje życie w okrutnych czasach stalinowskiego terroru.