Nie ugorowanie, ale dziurawa granica jest największym problemem polskich rolników – tak poseł Norbert Kaczmarczyk skomentował korekty w Zielonym Ładzie.
Bruksela ugięła się pod presją protestów rolniczych przelewających się przez Europę, w tym przez Polskę i ostatecznie zatwierdziła złagodzenie wymogów środowiskowych wobec rolników. Zniesiony został m.in. obowiązek ugorowania.
Polityk Suwerennej Polski, który sam także jest rolnikiem, na antenie RDN Małopolska powiedział, że to nie załatwia problemów polskich gospodarzy.
– Jest to takie czcze gadanie. To są bzdury, które proponuje Bruksela. Oczywiście to ugorowanie jest jakimś tam elementem, ale to jest tylko jedna z mniej istotnych rzeczy. Najistotniejszą sprawą jest dziurawa granica. Granica, która nie jest dziurawa dlatego, że rządził PiS czy rządzi dzisiaj Tusk, tylko po prostu tak są zbudowane przepisy unijne, że do nas może wjechać wszystko, bez praktycznie żadnych obostrzeń, a my nie możemy produkować wszystkiego. Ukraina produkuje na GMO, produkuje na środkach ochrony roślin wycofanych z Europy 20 lat temu, produkuje bardzo tanio, praktycznie o 60 procent taniej niż Polska i te produkty do nas wjeżdżają, bo takie jest prawo unijne.
Korekty w Zielonym Ładzie zaproponowane przez Komisję w połowie marca i przyjęte przez Parlament Europejski pod koniec ubiegłego miesiąca oznaczają, że rolnicy nie będą musieli wyłączać 4 procent ziemi z upraw, by otrzymać dopłaty bezpośrednie. Natomiast ci, którzy dobrowolnie zdecydują się na odłogowanie, będą mogli otrzymać dodatkowe wsparcie finansowe. Małe gospodarstwa o powierzchni poniżej 10 hektarów będą zwolnione z kontroli i kar związanych z przestrzeganiem norm środowiskowych.