Wycieczki, gry, zabawy, festyn, dach nad głową, wyżywienie i wiele, wiele innych udogodnień. Na to mogą liczyć dzieci z Ukrainy, które przyjechały do parafii pw. Świętego Krzyża i Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tarnowie.
Nasi młodzi, wschodni sąsiedzi czują się w Polsce doskonale. Takie 'półkolonie’ są dla nich oderwaniem się od tego, co dzieje się w ojczyźnie.
– Jesteśmy zadowoleni, możemy odpocząć od tej sytuacji. Taka wycieczka do innego kraju jest fajna. Zwiedzamy różne miejsca, przyjęto nas bardzo dobrze. Wszyscy są dla nas mili, pytają czego potrzebujemy i starają się nam pomóc. Jest nam bardzo przyjemnie – mówi jedna z przyjezdnych.
Ukraińskie dzieci pod czujnym okiem księdza proboszcza Jacka Olszaka nie mają czasu się nudzić i smucić. Przybyły na wakacje z rejonu dotkniętego wojną i mają napięty grafik zajęć dzięki otwartym sercom ludzi dobrej woli.
– Chciałbym zaznaczyć, że to wszystko nie byłoby możliwe gdyby nie parafianie. Dziękuję anonimowym osobom i firmom, bo to zawsze są koszty. Ważne jest także samo zaangażowanie parafin, że przyjęli dzieci pod swój dach. Pan Bóg nam błogosławi w tym dziele
– mówi ks. Olszak.
W tarnowskiej dzielnicy Krzyż jest wielu ludzi, którzy bezinteresownie przyjęli Ukraińców i starają się im pomóc zapomnieć o tragedii wojny. Dbają, żeby niczego im nie brakowało.
– U nas w domu przyjęliśmy takich 5 osób, myślę, że wszyscy mają komfortową opiekę z parafii, rady osiedla i rodzin. Mają zagospodarowany czas, nie mam z nimi nawet kiedy porozmawiać. Mają różne przeżycia, ojcowie tych dzieci są na wojnie albo zmarli, tak jak tata jednego z moich podopiecznych. Chłopiec ten jest w dosyć trudnej formie psychicznej, ale ma opiekę babci i naszą
– opisuje pani Barbara.
Ukraińcy pojawili się w Tarnowie w liczbie 21. W planach mają wycieczki do Muszyny, Krynicy, Krakowa, Odporyszowa oraz zwiedzanie Tarnowa i okolic. Zwieńczeniem pobytu będzie niedzielny festyn z okazji parafialnego Święta Rodziny, a także okolicznościową Msza święta.