Najpierw podwyżka cen biletów na basen, a teraz zamknięcie obiektu w niedzielę. TOSiR tłumaczy, że musi szukać oszczędności.
Od 20 stycznia odwiedzający Park Wodny przy ul. Piłsudskiego czy pływalnię w Mościcach będą musieli głębiej sięgać do portfeli. Bilety poszybują o kilka złotych w górę. Dodatkowo do odwołania postanowiono nie otwierać w każdą niedzielę basenu w Miejskim Domu Sportu.
Jak mówił w Pulsie Regionu dyrektor Tarnowskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Arkadiusz Marszałek, decyzja o podwyżce wynika z obecnej sytuacji w kraju.
– Ceny energii elektrycznej czy cieplnej drastycznie wzrosły, między 60 a 80 procent. Trzeba też pamiętać, że żaden obiekt należący do TOSiR-u nie jest dochodowy. Pomimo dużych frekwencji staramy się jednak utrzymywać określony poziom usług. Dodatkowo trzeba podkreślić, że funkcjonują przepisy prawa, które np. nakazują nam ograniczanie energii elektrycznej o 10 procent, więc musimy się do tego dostosować. Musimy także dbać o to, żeby utrzymać w jak najlepszym stanie sanitarnym nasze obiekty. Stąd te podwyżki.
Bilet normalny na krytych pływalniach w Tarnowie będzie teraz kosztował 28 zł za godzinę (podwyżka o 4 zł), a bilet ulgowy – 19 zł (podwyżka o złotówkę).
Posiadacze Tarnowskiej Karty Miejskiej w wersji 'Premium’, Karty Tarnowskiej Rodziny czy Karty Tarnowskiego Seniora nadal będą mogli korzystać z basenu według 'starego’ cennika.
Wyższe opłaty to nie jedyna 'nowość’. Od 8 stycznia do odwołania TOSiR postanowił wyłączyć z użytkowania w każdą niedzielę basen w Miejskim Domu Sportu przy ul. Traugutta, co spotkało się z niezadowoleniem tarnowian. Ośrodek tłumaczy, że w ten sposób chce zbilansować koszty, a jedną z przesłanek takiej decyzji była niska frekwencja w drugi dzień weekendu.
– Z tego basenu najwięcej korzysta uczniów tarnowskich szkół i nie tylko od poniedziałku do piątku, dlatego największe obłożenie jest w środku tygodnia. Natomiast w niedziele nie było dużego zainteresowania. Rozumiem, że każde tego typu ograniczenie powoduje niezadowolenie mieszkańców, natomiast my przepraszamy, ale też musimy się dostosowywać do przepisów i dbać o każdą złotówkę, żeby nam nie zabrakło na energię elektryczną czy cieplną pod koniec roku i byśmy nie byli zmuszeni do całkowitego wyłączenia jakiegoś naszego obiektu z eksploatacji
– dodaje Arkadiusz Marszałek.
O wiele gorsza sytuacja panuje w Bochni. Tam, w związku z dużym wzrostem kosztów utrzymania, basen jest nieczynny już od połowy grudnia.
Rozmowa z Arkadiuszem Marszałkiem: