Na niespełna rok przed wyborami grupa radnych Piwnicznej-Zdroju chce odwołać burmistrza. W trakcie ostatniej sesji złożyli i przyjęli projekt uchwały o referendum w tej sprawie. To już druga próba usunięcia Dariusza Chorużyka z fotela włodarza uzdrowiska.
Wśród mieszkańców gminy Piwniczna- Zdrój można łatwo usłyszeć głosy niezadowolenia lub niedosytu związanego z tą kanadecją. Zazwyczaj dotyczą one inwestycji lub braku dużych imprez.
– Mieszkam w Łomnicy. Pan burmistrz nie zachęca nas do głosowania na siebie. Wydaje mi się, że mógłby o wiele więcej robić. Tylko podatki są duże. Zazdrościmy Muszynie i innym sąsiednim gminą, bo tam się coś dzieje, a tu nawet na Dni Piwnicznej nie ma imprezy jak dawniej. Brakuje atrakcji dla turystów
– mówią mieszkańcy.
Jak mówi radny Piotr Ściegienny, uchwała była oparta o inne argumenty, czyli o to, że włodarz uzdrowiska przed dwa lata nie otrzymał absolutorium. Część rady ma zastrzeżenia do pracy burmistrza.
– Opozycja wykazuje uchybienia w pracy burmistrza. Finansowo nie stoimy rewelacyjnie. Moglibyśmy wprowadzić wewnętrzny plan naprawczy i na prawdę przyjrzeć się wydatkom.
Burmistrz Dariusz Chorużyk podkreśla, że gmina w tej kadencji ściągnęła miliony złotych nie tylko z Polskiego Ładu, ale też z NFOŚ czy Interrregu. Inwestuje w drogi, kanalizację, termomodernizację budynków i atrakcje dla mieszkańców czy turystów tj. pumptrack, ścieżki rowerowe, tężnie.
Udało się też spłacić zobowiązania z poprzedniej kadencji i część kredytów zaciągniętych w trakcie ostatnich lat.
– Na razie jest to wniosek 8 radnych, a rada składa się z 15 osób. Już dwa razy byłem weryfikowany, czyli w trakcie prawdziwych wyborów i jednego referendum, które już mieliśmy. Wówczas mieszkańcy dali mi szansę, mam nadzieję, że patrząc na to co się dzieje, oni to ocenią. Mam nadzieje, że będzie to pozytywna ocena. Ja robię swoje. Nie mam czasu na politykę.
O takich rozgrywkach mówią też obrońcy burmistrza. Wśród nich jest m.in. radny z osiedla Czercz, Ryszard Lewicki.
– To głupi pomysł, bo kadencja się kończy. Grupa radnych, która chce przejąć władze, wymyśla co raz. Mówiąc, że nie ma pieniędzy w gminie, a każde referendum kosztuje. Mieszkam tu od 75 roku i obecny burmistrz jednym z lepszych. Niech ktoś udowodni, co zrobił źle.
Przeprowadzenie ostatniego referendum kosztowało około 12 tysięcy złotych. Głosowanie miało miejsce w grudniu 2019 roku, czyli w pierwszym możliwym terminie po wyborach.
Przypomnijmy, że referendum zostało unieważnione dlatego, że wzięła w nim udział zbyt mała liczba mieszkańców.
Aby wynik głosowania był wzięty pod uwagę, musi wziąć w nim dział 2 503 uprawnionych do głosowania mieszkańców.