Dwie rodziny w Dębinie Zakrzowskiej mieszkają jak na odludziu – interwencja RDN

IMG 20210914 124750 Easy Resize.com

Nie mają bieżącej wody, droga do domu jest w opłakanym stanie, a wieczorami panują tam egipskie ciemności, bo nie ma oświetlenia – tak wygląda życie mieszkańców dwóch domów, położonych blisko lasu w Dębinie Zakrzowskiej w gminie Wojnicz.

– Żyjemy tu jak na końcu świata – mówi reporterowi RDN właścicielka jednego z gospodarstw Kazimiera Kasperek.

– Nie mamy tutaj drogi i żadnego dojazdu. Ponadto nie mamy bieżącej wody. Strażacy muszą nam ją przywozić w beczkach. Oni też nie za bardzo chcą tu do nas przyjeżdżać, bo mówią, że porysują samochody. Jednak mimo wszystko najbardziej mi chodzi o remont drogi. Teraz jak jedzie samochód to się bardzo kurzy i są wielkie wyrwy. Jak jadę z kościoła to jedną omijam a w drugą wjeżdżam. Problem jest także po deszczach. Jak poleje to tworzą się ogromne kałuże i nie da się w ogóle przejechać.

Brak bieżącej wody i problemy z drogą to nie jedyne bolączki, z którymi muszą się zmagać mieszkańcy. Doskwiera im także brak oświetlenia na drodze prowadzącej do ich domów.

Dodatkowo, z powodu bliskiej odległości lasu są narażeni na niespodziewane 'wizyty’ dzikich zwierząt.

– Pisaliśmy pisma także o światło, bo na drodze nie ma żadnego oświetlenia. Mieszkamy przy lesie i przychodzi wiele dzikich zwierząt. Przychodzą jelenie, dziki, sarny, czy inne zwierzęta. Wkrótce zacznie się różaniec, wnuki będą musieli na niego chodzić, bo idą do bierzmowania i już się boją, jak będą w tych ciemnościach wracać – mówi Kazimiera Kasperek.

Mieszkańcy w rozmowie z radiem RDN mówią, że do tej pory nie zdarzyło się, by zwierzęta zaatakowały ludzi, ale wszystko się może zmienić. W związku z tym proszą Urząd Gminy o pomoc.

Burmistrz Tadeusz Bąk zapewnia, że droga zostanie wyremontowana kiedy uda się zdobyć dofinansowanie.

– Ta droga jest zakwalifikowana jako droga powodziowa. Została kiedyś zniszczona przez ulewy i faktycznie jest w fatalnym stanie i ci mieszkańcy mają rację, ale my staramy się ją naprawiać. Wozimy tam kliniec, wozimy destrukt i na razie równamy tę drogę. Czekamy na jakieś dofinansowanie, bo nie tylko droga wymaga remontu, ale także przepust, który jest rozwalony i stwarza niebezpieczeństwo.

O ile doraźne remonty drogi, w oczekiwaniu na gruntowną modernizację, mogą przynajmniej częściowo zadowolić mieszkańców, tak z pozostałymi kwestiami sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana.

– Jeżeli chodzi o oświetlenie tego odcinka, to z tym będzie już duży problem, dlatego że nie da się postawić tam jednej lampy, bo to nie rozwiąże problemu. Trzeba by tam było pociągnąć całą sieć energetyczną, ale to się niestety nie opłaca, bo są tam tylko dwa domy i to jest ten problem. Nawet nie da się tam dociągnąć wodociągów, bo użytkowanie byłoby tak nikłe, że woda zwyczajnie by zalegała, nie byłoby cyrkulacji i w konsekwencji nie nadawałaby się do spożycia – mówi burmistrz Wojnicza.

Zdaniem burmistrza, jedynym wyjściem z tej sytuacji jest wybudowanie studni głębinowej.

Jak mówi Tadeusz Bąk, gmina jest w stanie wykonać niezbędne czynności i pokryć ich koszt, potrzebuje jednak zgody mieszkańców na wejście na posesję.

Exit mobile version