Na tarnowskim Burku stoły uginają się od sezonowych warzyw i owoców. Ciepła i deszczowa pogoda daje nadzieję na grzyby. Tych jednak póki co jak na lekarstwo.
– Dwa tygodnie wcześniej pojawiły się kurki, trochę prawdziwka i nawet widziałam kozaka szarego. Niedużo i nie bardzo zdrowe. Ale myślę, że teraz po tych deszczach, jak tak dolało, to będą grzyby. – Zaczynają się. Nie ma jeszcze dużo! – Nie ma! U nas nie ma! – opowiadają mieszkańcy okolic Tarnowa.
Bez kłopotu można kupić za to borówki, nazywane też czarnymi jagodami. Ma je wielu sprzedawców.
– Chociaż na wiosnę było mokro i zimno, to borówka i malina leśna jest. Trzeba się nazbierać, bo to drobne, ale kto jest wytrwały, to da radę. Teraz po deszczach, jak będzie gorąco, to będą się kończyć. – W górach się dopiero zaczynają! Będą jeszcze, na pewno! – mówią panie sprzedające borówki.
Za kilka borowików trzeba zapłacić 10 zł, za szare kozaki – 5 zł.
Cena borówek waha się w zależności od wielkości słoika, którymi są odmierzane kupującemu: od 6 zł za mały do nawet 18 za duży.