Czy Nowy Sącz jest przygotowany na ulewne deszcze, które potrafią wyrządzić wiele szkód? U progu lata z niepokojem patrzymy w niebo. Czy ulice znów będą zalewane w związku z niedrożną kanalizacją?
Sądeccy strażacy zawsze są na pierwszej linii, jeśli mamy problem z podtopieniami ulicy, piwnicy, ale też, gdy podczas nawalnego deszczu wybije studzienka. Oni działają, ale to nie oni są odpowiedzialni za przepustowość mostków, rowów i rur.
– To nie nasze zadanie – potwierdza Paweł Motyka, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu.
– My interweniujemy już w przypadku konkretnych zagrożeń, natomiast nie kontrolujemy tego i nie jest to nasza kompetencja, żeby zajmować się kanalizacjami i wszystkim tym, co ma odprowadzać wodę. Natomiast my zawsze apelujemy do wszystkich, którzy mogą cokolwiek w tej dziedzinie zrobić, żeby odbywało się czyszczenie i stała konserwacja, bo to jest zminimalizowanie niebezpiecznych sytuacji – dodaje Motyka.
To miasto jest odpowiedzialne za drożność kanalizacji deszczowej. Jak mówi zastępca prezydenta Nowego Sącza, Artur Bochenek, na to zadanie zabezpieczone są konkretne kwoty. – Kwota, jaką miasto przeznaczana na zadania związane z czyszczeniem kanalizacji deszczowej i studzienek deszczowych, to jest prawie 300 tys. złotych rocznie. Dotychczas, czyli przez prawie pół roku wykorzystaliśmy na razie 63 tys. złotych, więc jeszcze dość sporo środków zostało. W zeszłym roku wystarczyło to na kilkanaście kilometrów kanalizacji.
Zastępca prezydenta dodaje, że jeśli będzie taka potrzeba, to zawsze jest możliwość przekazania większej kwoty na bieżące działania miasta w tym zakresie.
Może będzie taka potrzeba, chociażby na ulicy Chruślickiej? Mija rok, odkąd woda przelała się tam przez parę przepustów i uszkodziła rowy i fosy. Przewodniczący osiedla Chruślice, Józef Bocheński twierdzi, że od tej pory nic się tam nie zmieniło.
– Miasto nie interesuje się w ogóle czyszczeniem fos i rowów. Nie interesuje się niczym i ja takiego zainteresowania nie widzę, bo powinienem wiedzieć, gdyby coś się dział. Jakby coś chcieli zrobić, to bym im nawet pokazał, co i gdzie jest jeszcze do zrobienia. A tak to mieszkańcy w większości sami czyszczą fosy – relacjonuje.
Daleko nie trzeba szukać, bo po ostatnich deszczach sporo było komentarzy o standardowo już zalanej jezdni pod wiaduktem na ulicy Zielonej, ale też o wodzie, na co dopiero wyremontowanej ulicy Starowiejskiej.
Artur Bochenek apeluje, aby każdą taką sytuację zgłaszać, a będzie ona sprawdzana i w miarę możliwości na bieżąco poprawiana.
– Każdy oczywiście mieszkaniec Nowego Sącza, który zauważa taką potrzebę, a przede wszystkim zarządy poszczególnych osiedli to proszę do nas zgłaszać. Będziemy oczywiście otwarci na wszystkie głosy zewnętrzne, bo szczególnie właśnie sami mieszkańcy, czy władze poszczególnych osiedli wiedzą najlepiej, gdzie takie czyszczenie jest potrzebne.
Nasi rozmówcy przyznają, że występujące w ostatnich latach nagłe zjawiska pogodowe są na tyle zaskakujące, że nawet dobrze utrzymany przepust, czy mostek, może nagle w parę minut przestać istnieć.