Na ile pączków możemy sobie pozwolić w Tłusty Czwartek?

paczki3

’Powiedział Bartek, że dziś Tłusty Czwartek, a Bartkowa uwierzyła, kopę pączków nasmażyła’.

W Tłusty Czwartek większość tarnowian nie zamierza ograniczać liczby zjedzonych pączków. Są też i tacy, którzy chcieliby poszaleć, ale z różnych względów nie mogą…

– My zrobiłyśmy wybieg do przodu i we wtorek miałyśmy Tłusty Czwartek. Zjadłyśmy po cztery. – Z pięć, z pięć pączków, tak! – No, jak najwięcej! – Wystarczy dwa! Przy mojej wadze… – Pewnie niedużo, bo nie będzie nas na dużo stać. – Z jeden na pewno, żeby zaliczyć Tłusty Czwartek… – Nie wiem, ile się zmieści w żołądku! – Mało, bardzo mało. Jestem na diecie bezglutenowej. – Jak najmniej, najwyżej jednego, góra dwa, bo odrzuciłam słodycze. – Myślę, że z sześć! – Tak około trzech.

Niestety, ku rozpaczy liczących kalorie, już jeden pączek to prawdziwa bomba kaloryczna. Dietetycy informują, że pączek to 250 do 400 kilokalorii, w zależności od jego wielkości, nadzienia, dodatków oraz sposobu smażenia.

Jak je spalić? Tarnowianie mają na to swoje sposoby, choć niektórzy zupełnie nie przejmują się kaloriami.

– Spacerujemy po przepięknym mieście! – Różne są opcje. No, cóż! Jakaś aktywność fizyczna, myślę. – Ja się tym nie przejmuje w Tłusty Czwartek. – Spacer z psem. – Będę się martwić później! – Nie wiem, naturalnie… – Na rower i heja! – Myślę, że jakiś bieg, ćwiczenia lekkie. – Normalnie! Na rowerku, spacerek, bieganie. – Pewnie pójdę na siłownię. – W ogóle! Nie chcemy, a raczej nie musimy!

Tłusty Czwartek to ostatni czwartek przed Wielkim Postem. Rozpoczyna on Ostatki, czyli ostatnie dni karnawału.

Tradycja jedzenia pączków w tym dniu sięga średniowiecza. Ówczesne pączki pieczono z ciasta chlebowego i nadziewano… słoniną, mięsem lub boczkiem.

Zwyczaj jedzenia pączków na słodko znany jest od wieku XVI.

W Małopolsce w Tłusty Czwartek kobiety, zwłaszcza mieszczki i przekupki krakowskie, świętowały Babski Comber. Obchodzono go na pamiątkę dnia, w którym, według legendy, miał umrzeć niejaki Comber, krakowski burmistrz, który był ponoć wyjątkowo złośliwy i nieprzyjazny dla krakowskich przekupek. Tego dnia panie bawiły się na placach i ulicach same, bez męskiego towarzystwa, tańcząc, śpiewając i, oczywiście, ucztując. Mężczyźni, którzy, na swoje nieszczęście, znaleźli się wtedy w pobliżu, narażeni byli na zaczepki, złośliwe psikusy, zabieranie elementów odzieży. Aby tego uniknąć, musieli się wykupić.

Exit mobile version