Choć dzieciństwo powinno być czasem beztroskiej zabawy, każdy krok dla Mikołaja oznacza ból. 9-latek ze Zgłobic cierpi na dysplazję, czyli potocznie mówiąc zwichnięcie stawu biodrowego.
Choroba uaktywniła się dopiero po kilku latach. Po stoczonej batalii rodziców o zdrowie syna, który urodził się jako wcześniak, kolejna diagnoza spadła na nich jak grom z jasnego nieba.
– Właściwie kiedy myśleliśmy, że ta jego choroba wcześniacza powoli wygasa i wychodzimy na prostą, pewnego dnia zderzyliśmy się z kolejną przypadłością, która wyszła znienacka, chodzi o dysplazję bioder. Syn obudził się rano z dużym bólem bioder i od tego momentu przestał chodzić poprawnie. – Jak dłużej pochodzę, to zaczyna mnie boleć biodro, muszę sobie odpocząć, usiąść na chwilę –
– mówili Mikołaj Dychtoń i jego mama Joanna Dychtoń.
Mikołaj w 2023 roku przeszedł operację, która się nie powiodła. Chłopiec cierpi na osteoporozę, której leczenie u dzieci jest praktycznie niemożliwe, a łamliwość kości uniemożliwiła lekarzom wykonania właściwych cięć.
Zrozpaczeni rodzice, szukając pomocy, trafili do Paley European Institute w Warszawie, który specjalizuje się w leczeniu najtrudniejszych przypadków ortopedycznych.
Tutaj specjaliści dali nadzieję na to, że Mikołaj odzyska sprawność, ale konieczna jest szybka operacja.
– Stwierdzili, że Mikołaj już nie ma czasu i musi być wykonana operacja, z racji tego, iż przede wszystkim ma tą dysplazję bioder, ale po ostatniej operacji doszło do przesunięcia się jednego biodra, w tym momencie mamy skrócenie się jednego biodra tego pooperacyjnego o ok. 4 cm, co powoduje ścieranie się panewek. Za chwilę może dojść do tego, że jego panewka już nie będzie zdatna i będzie przymus wykonania operacji już na sztucznych –
– dodaje Joanna Dychtoń.
Rozpoczęła się walka z czasem. Operacja jest bardzo kosztowna, pieniądze będą też potrzebne na dalsze leczenie i rehabilitację po zabiegu.
Termin operacji wyznaczono na 29 lipca. W pierwszej kolejności konieczna jest operacja lewego biodra, ale do leczenia jest także drugie biodro – tłumaczy tata Mikołaja, Rafał Dychtoń.
– Po pierwszej operacji Mikołaj ma być wypisany na ok. 2-3 tygodnie do domu, żeby mógł nabrać sił, po czym mamy wrócić do Warszawy na intensywną rehabilitację, Mikołaj będzie musiał uczyć się chodzić od nowa. Po 4 tygodniach rehabilitacji pół roku przerwy i dopiero kolejna operacja, tym razem drugiego biodra.
Koszty operacji i rehabilitacji zostały wycenione na ponad 200 tys. zł. To przekracza finansowe możliwości rodziny. Dlatego o pomoc proszą wszystkich ludzi dobrej woli. Na stronie fundacji siepomagam.pl ruszyła zbiórka pieniędzy.
Do tej pory udało się zebrać ponad 60 tys. zł. To jednak kropla w morzu potrzeb, bo żeby operacja mogła dojść do skutku, potrzeba jeszcze niemal 150 tys. zł.
Cała rozmowa: