Wspólna modlitwa, zaduma, a także wspominanie tragicznych zdarzeń sprzed 84 lat. W ten sposób mieszkańcy Tarnowa w niedzielę (17.09), w Światowym Dniu Sybiraka, uczcili pamięć ponad miliona polskich ofiar sowieckiej okupacji, a także zesłańców i więźniów łagrów.
17 września 1939 roku, dwa tygodnie po ataku III Rzeszy na Polskę, na tereny Rzeczpospolitej wkroczyli żołnierze Armii Czerwonej. Od tego czasu rozpoczęły się zsyłki naszych rodaków, głównie z Kresów Wschodnich, na Sybir, gdzie byli bici, torturowani, głodzeni, zmuszani do ciężkiej pracy, a nawet mordowani.
Eugenia Podorska na Syberii spędziła część swojego dzieciństwa. Jak wspomina, panowały tam nieludzkie warunki, a z powodu mrozu i głodu umierało wielu Polaków.
– Jak wybuchła wojna miałam 5 miesięcy, a jak mnie wywozili na Sybir miałam 10 miesięcy. Jechał ze mną 4-letni brat oraz mama. Pamiętam tam, jakie były zimy, a także głód i chłód. Dużo mi brat opowiadał, co tam się działo. Mama nam tam umarła i potem nas z bratem wysłano do sierocińca dzieci polskich i tam byliśmy trzy lata. Dopiero stamtąd wróciliśmy do kraju. Cudem przeżyliśmy, bo tam życie było okropne. Później po latach brat mi mówił ‘Gieniu, dobrze że wiele nie wiedziałaś, tylko to, co ode mnie usłyszałaś. Jak wracałam do Polski to miałam 6 lat i wiele rzeczy pamiętam z tego okresu, natomiast sam pobyt na Syberii znam z opowiadań brata, bo byłam wtedy bardzo mała. Mama mnie tam wiozła w szmatach… ale przeżyłam.
Zofia Podlasek urodziła się już na Syberii. Z trudem opowiada o tym, co przeżyła wraz z rodzicami i rodzeństwem. Jak mówi, tylko cud spowodował, że udało się jej przeżyć i wrócić do kraju.
– Do dzisiaj podziwiam moich rodziców oraz siostry, w jaki sposób utrzymali mnie przy życiu, w takich warunkach, wyżywieniu i sytuacjach, jakie tam były. Nie mogę opowiedzieć o całym życiu, bo byłam niemowlęciem, natomiast pamiętam, że po trzech latach przeprowadziliśmy się na stepy i tam odżyłam. Wcześniej nie chodziłam i byłam bardzo słaba. W stepach było lepiej, bo byliśmy w kołchozie, który zajmował się hodowlą krów, koni czy świń. Na miejscu był przerób mięsa, tak że zawsze się coś udało ‘na lewo’ przewieźć. W ten sposób dożyliśmy do 1946 roku. Wówczas w kwietniu przyjechaliśmy do Polski na Ziemie Odzyskane.
Jak dodaje, po wojnie w okresie stalinizmu nie mogli głośno mówić i wspominać o swoich przeżyciach, ponieważ to było zakazane i groziły za to kary, w tym nawet więzienie.
Tegoroczne obchody w Tarnowie rozpoczęła Msza święta w Katedrze w intencji poległych i pomordowanych na Wschodzie. Później uczestnicy udali się pod Pomnik Ofiar Stalinizmu, gdzie odbyła się główna uroczystość ze złożeniem kwiatów. Po niej z patriotycznym koncertem wystąpił Chór Chłopięcy Bazyliki Matki Boskiej Bolesnej w Limanowej.
Od momentu agresji ZSRR na Polskę w 1939 roku odbyły się cztery wielkie deportacje ludności polskiej (w 1940 i 1941 roku). Wówczas w bydlęcych wagonach wywożeni byli na Syberię, Ural czy do Kazachstanu.
Szacuje się, że łącznie wywieziono nawet 1,5 mln Polaków. Wielu z nich nie wróciło już do Ojczyzny.
Światowy Dzień Sybiraka obchodzony jest od 2004 roku, ale dopiero od 2013 uzyskał status święta państwowego. Przypada co roku 17 września i upamiętnia rosyjską agresję na Polskę z 1939 roku, kiedy to bez wypowiedzenia wojny sowiecka armia wkroczyła na wschodnie tereny II Rzeczypospolitej i zaczęła systematyczne, masowe i zorganizowane prześladowania ludności polskiej, zamieszkującej te ziemie. Atak był wynikiem rosyjsko-niemieckiego tajnego paktu Ribbentrop-Mołotow.