Plany bezpiecznego kąpieliska legły w gruzach, ale wypoczywający nad zalewem w Radłowie nie zostaną bez opieki. Po tym jak dotychczasowy dzierżawca terenu wypowiedział umowę z samorządu, pod znakiem zapytania stanęła nie tyle przyszłość, co teraźniejszość akwenu, nad którym każdego lata wypoczywają tłumy, a jest to bardzo niebezpieczne miejsce, w którym życie straciło już 30 osób.
Burmistrz Zbigniew Mączka mówił w programie Słowo za Słowo, że tymczasowo zarządzaniem terenu prawdopodobnie zajmie się były dzierżawca, a Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe dopilnuje, aby nie doszło tam do kolejnej tragedii.
– W przeszłości daliśmy WOPR-owi działkę za darmo, mają tam teraz swoją bazę i środki do tego, aby zabezpieczyć ten teren, przede wszystkim w weekendy. Dbają o to, aby śmiałkowie chcący wypływać na szeroką wodę, tego nie robili. Głębokość dna sięga tam nawet 20 metrów. Nie można pozwolić na to, aby lekkomyślność tych pływaków doprowadziła do tego, że będzie następna tragedia.
Równolegle samorząd przygotowuje się do ogłoszenia przetargu, w którym zostanie wybrany nowy dzierżawca tego terenu na najbliższe 15 lat, co pozwoli przywrócić nadzieję na stworzenie bezpiecznego kąpieliska w Radłowie.
Przypomnijmy, że nad wodą w Radłowie miało być bezpiecznie już tego lata. Dzierżawca, który podpisał umowę, zapewnił, że stworzy kąpielisko, zostało na to wyznaczone miejsce, zgodę na to wyraził już nawet Wojewoda Małopolski.
Zbigniew Mączka dodaje, że dzierżawca początkiem czerwca wypowiedział umowę i powiedział, że nie bierze odpowiedzialności za bezpieczeństwo na tym terenie. Co prawda płacił co miesiąc samorządowi 8 tys. złotych, ale nie pobierał opłat za parkowanie, a 20% z tej kwoty również powinno zasilić budżet Urząd Miejski.