W wieku 75 lat zmarł Stanisław Ogorzały, wieloletni piłkarz oraz trener Sandecji Nowy Sącz. Występował na pozycji bramkarza, szkolił grupy młodzieżowe oraz był asystentem trenera w drużynie seniorów.
Ponadto tymczasowo był I trenerem Sandecji pod koniec sezonu 2002/2003.
Pogrzeb ś.p. Stanisław Ogorzałego odbędzie się w środę (10.05) o 12.00 na cmentarzu gołąbkowickim w Nowym Sączu. O 11.30 zostanie odprawiony różaniec w intencji zmarłego.
Sylwetka Stanisława Ogorzałego (źródło:
Stanisław Ogorzały kojarzy się kibicom z nadaną mu kiedyś przez nich ksywką „Kicia”. Otrzymał ją zapewne z racji łagodnego, pełnego optymizmu i życzliwości charakteru. A na boisku nie przeszkadzały mu specjalnie wzrostowe niedostatki. Nie wahał się odważnie wybiegać ze swej bramki, by wyłapywać górne dośrodkowania. Jego największymi atutami były jednak kocia wręcz zwinność, znakomita skoczność i świetny refleks.
Do historii klubu przejdzie jego postawa w obrosłym legendą meczu z 1968 roku Sandecji o Puchar Polski z pierwszoligowym ŁKS Łódź. Ogorzały dokonywał w tym spotkaniu cudów zręczności. Bronił niemal wszystkie uderzenia Sadka czy Suskiego, sławnych wówczas reprezentantów Polski. Skapitulował dopiero przy stania 1:1 po atomowym strzale pierwszego z wymienionych.
Zawodniczą karierę Ogorzały zakończył w roku 1978. Piłkarskie buty zawiesił co prawda na kołku, z Sandecją jednak nie zerwał. Aktywność swą skoncentrował na działalności szkoleniowej. Rozpoczynał – jakże by inaczej – od pracy z najmłodszymi adeptami futbolu. Szkolił najpierw trampkarzy, następnie juniorów. I przyznać trzeba, że osiągane przez jego podopiecznych rezultaty dobrze świadczyły o fachowości „Kici”.
– Ogromną satysfakcję dawała mi świadomość, że chłopcy, których uczyłem, jak prawidłowo kopać piłkę, przechodzili kolejne stopnie futbolowego wtajemniczenia, stając się z czasem czołowymi graczami seniorskich drużyn Sandecji – przyznaje Ogorzały.
Sam też wylądował w końcu w „dorosłej” piłce. Jego dokonania w pracy z młodzieżą dostrzegł Ireneusz Adamus. Zaproponował mu asystenturę przy pierwszym zespole. Nie odmówił. A kiedy pod koniec rozgrywek sezonu 2002/2003 tenże Adamus opuścił nagle drużynę, sam, wraz z innym byłym bramkarzem „Kolejarzy” Wiesławem Spieglem, przejął na kilka tygodni pieczę nad trzecioligową ekipą.
– Szczerze mówiąc, to wolałem pracę z młodymi. Seniorzy trochę za bardzo cwaniakowali, ich podejście do futbolu nie było już takie bezinteresowne, jak za moich zawodniczych czasów – zaznacza Ogorzały.
Niemniej, po pomyślnym wypełnieniu swej misji, pozostał na swym asystenckim stołku, przy czym tym razem przyszło mu pomagać w działalności Adamowi Nawałce. Mówi dzisiaj, że wiele skorzystał jako szkoleniowiec z lekcji pobieranych u obecnego selekcjonera kadry narodowej. W następnym sezonie „Kicia” asystował kolejnym trenerom. Rozgrywki rozpoczynał u boku dawnego kolegi z boiska Bronisława Bartkowskiego, kontynuował u swego wychowanka – Marka Góreckiego, zakończył zaś u innego szkoleniowca młodszego pokolenia – Janusza Pawlika.