Rozpoczął się rok akademicki 2021/2022. Studentów czekają zmiany, bo po czasie nauki zdalnej, wracają do tradycyjnych zajęć – przynajmniej częściowo. Sprawdzaliśmy, jak sądeccy żacy nastawieni są na powrót do akademickich sal i jak radzą sobie z tym same uczelnie.
Zdania studentów są podzielone w kwestii zmiany z nauczania zdalnego na formę stacjonarną. – Same dojazdy, czy czekanie na uczelni na zajęcia zajmują sporo czasu – mówi lekko krytycznie o tradycyjnej nauce, jedna ze studentek Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, dojeżdżająca spoza Nowego Sącza. – Stacjonarnie, bo możemy się widzieć tutaj, zawierać nowe znajomości – odmiennego zdania jest jeden ze studentów tej uczelni.
– Mamy teraz większe możliwości i tak dalej, ale jeśli zajęcia zdalne pozwalały zaoszczędzić więcej czasu – twierdzi studentka III roku. – Zdalnie nauczanie jest według mnie dużo gorsze. Jakoś tak ciężko się skupić i samemu zmotywować do tego, żeby się uczyć – odpowiada student II roku z Nowego Sącza.
Okazuje się, że choć oficjalnie ten rok rozpoczął się stacjonarnie, to w wielu przypadkach występuje nauczanie hybrydowe.
– Jeśli są to wykłady, w których brałaby udział duża liczba studentów, wtedy realizowane są zdalnie. Formę stacjonarną mają ćwiczenia, laboratoria i zajęcia warsztatowe, co daje większe możliwości interakcji ze studentami – wyjaśnia rzecznik PWSZ, Tomasz Zacłona.
Intencją sądeckiej uczelni jest doprowadzanie do nauczania w salach, ale władze PWSZ uzależniają podejmowane decyzje od sytuacji z rozwijającej się kolejnej fali zachorowań na Covid-19.
Typowo hybrydowe nauczanie rozpoczęło się na Wyższej Szkole Biznesu w Nowym Sączu, która zainaugurowała 30-lecie swojej działalności w ostatni weekend.
Jak mówił jej rektor, dr Dariusz Woźniak, zarówno rok pandemiczny, jak i ten, który się rozpoczyna, nie był dla studentów szczególnym wyzwaniem. Uczelnia już od 2015 roku wprowadzała innowacyjne rozwiązania informatyczne pozwalające na naukę zdalną.
– Bardzo mocno wdrożyliśmy programy wsparte internetem, czasami w 100% internetowe i dla nas jakiejś wielkiej zmiany nie było. Oczywiście część osób, która spotykała się tradycyjnie, ze względu na pandemię musiała przejść na pełne nauczanie zdalne, ale jeżeli chodzi o organizację roku, to zupełnie jej to nie zaburzyło – zapewnia Woźniak.
A jakie są nastroje na krakowskich uczelniach? Ciekawą opinię przedstawił nam sądeczanin Mateusz Góra, studiujący na Uniwersytecie Jana Pawła II w Krakowie. – Nie trzeba było jakoś wcześnie wstawać na te wykłady, ale z drugiej strony, nie jest to samo, co wykłady na uczelni. Zawsze jak się jest w domu, to gdzieś tam są czynniki, które nas rozpraszają i to się jednak odbijało na jakości tego nauczania.
I to może być puentą tych rozmyślań, bo również ci, którzy mówili nam o pozytywach nauczania zdalnego, sami po chwili przyznawali, że na dłuższą metę forma tradycyjna jest bardziej skuteczna.