Czy będzie problem z uchodźcami w związku z przyjazdem turystów na Sądecczyznę podczas majówki? Jak deklarują lokalne władze i branża turystyczna, pomimo tego, że w wielu miejscach noclegowych goszczą Ukraińcy, to kwater dla turystów na pewno nie zabraknie.
Znana z niesienia od początku szerokiej pomocy dla uchodźców Muszyna, ze spokojem czeka na turystów. O początku wojny na Ukrainie przez gminę w formie roszad przeszło łącznie około 1300 Ukraińców. Zazwyczaj w jednym momencie było ich dwa razy mniej.
Część z nich została już relokowana do miejscowości w centralnej Polsce, a część wyjechała na zachód. Byli też tacy, którzy albo nie chcą na razie z Muszyny wyjeżdżać, albo też tacy, którzy już wrócili na Ukrainę.
– To wszystko spowodowało, że obecnie sytuacja się unormowała i miejsc dla turystów na pewno nie zabraknie – mówi burmistrz Muszyny, Jan Golba i podaje nam aktualne dane.
– W sumie z tej liczby, gdzie mamy porozumienie z wojewodą podpisane na 700 osób, zostało 375 osób. Możemy mieć pewien problem z relokacją około 50 osób, ale na przełomie maja i czerwca, bo część tych osób na pewno zostanie do końca czerwca – dodaje.
W niedalekiej Piwnicznej nie było tylu uchodźców, co w Muszynie. Tam, od początku wojny na wschodzie, cały czas przebywa około 300 uchodźców.
Jak mówi włodarz uzdrowiska, burmistrz Dariusz Chorużyk, wojenni uciekinierzy są równomiernie rozlokowani po miejscowych domach wczasowych, ale też kwaterach prywatnych. Jak dodaje, nie miał informacji, aby brakowało miejsc dla turystów.
– Właściciele mają już rezerwacje, więc mają świadomość, na ile mogą sobie pozwolić, żeby użyczyć gościnności dla przybyszów ze wschodu, a żeby jednocześnie to nie kolidowało z ich biznesami i wcześniejszymi rezerwacjami.
– Mamy stale około 15 tys. miejsc noclegowych, więc myślę, że tutaj uda nam się to wszystko pogodzić – komentuje sytuacje w swojej gminie, burmistrz Krynica-Zdroju, Piotr Ryba.
– Ukraińców jest około 2 tysiące. Ta liczba jest bardzo płynna, bo część z nich wyjechała, natomiast część jest też w mieszkaniach prywatnych. Nie dochodzą do mnie głosy, żeby było jakieś zatrzęsienie, które spowoduje, że dla turystów braknie miejsc – dodaje.
Starosta nowosądecki, Marek Kwiatkowski przyznaje, że choć większość domów wczasowych przedłużyło umowy na pobyt uchodźców, to są sytuacje, że szybko trzeba było negocjować o przedłużenie tego terminu z jednym z ośrodków, bo groziło to potrzebą szybkiego przeniesienia w inne miejsce, prawie 400 uchodźców. Ostatecznie udało się sprawę załatwić, ale nadal poszukiwane jest 50 miejsc.
– Sytuacja zmienia się w ciągu kilku godzin. Ona się zmienia i to kilka razy w ciągu dnia. Będzie się zmieniać w tych okresach pod koniec miesiąca, ponieważ domy wczasowe, hotele, czy też pensjonaty zawarł umowę z wczasowiczami i te problemy mogą być dynamiczne. To, co mówimy, może się zmienić w godzinach popołudniowych.
Choć sytuacja obecnie zdaje się opanowana, to jak sam starosta przyznaje, temat został po prostu odsunięty w czasie.
– Obawiam się oczywiście, że problem może wrócić pod koniec maja i w połowie przyszłego miesiąca, będziemy musieli szukać innych rozwiązań, chyba że wojna zakończy się wcześniej i duża część uchodźców powróci na Ukrainę – dodał Kwiatkowski.
My oczywiście będziemy trzymać rękę na pulsie w kwestii uchodźców z Ukrainy i ruchu turystycznego.