Straż Leśna z Nadleśnictwa Krościenko nad Dunajcem poszukiwało sprawców wyrzucenia do lasu w Szczawnicy 130 kilogramów mięsa nieznanego pochodzenia. Wojewoda małopolski ocenił zagrożenie epidemiologiczne znaleziska. Po nagłośnieniu tematu w mediach sprawca zgłosił się do Nadleśnictwa Krościenko.
Organiczne odpady zostało szybko usunięte z lasu i zutylizowane.
Jak ocenia wojewoda małopolski Krzysztof Jan Klęczar, warunki atmosferyczne sprzyjały zminimalizowaniu zagrożenia epidemiologicznego.
– Póki ten materiał był głęboko zamrożony, natychmiast po jego znalezieniu został wskazany odpowiedni podmiot do jego utylizacji. Zostało to natychmiast w zamarzniętej formie zabrane i zutylizowane i w takiej formie nie stanowiło tam żadnego zagrożenia. W mojej opinii, znając nieco mikrobiologię, zachowanie pracowników Lasów Państwowych było wzorowe.
Jedną z hipotez przedstawianych przez Nadleśnictwo Krościenko nad Dunajcem, jest ta o wyrzuceniu mięsa do lasu przez któryś z lokali gastronomicznych lub hoteli.
Aktualizacja:
Do Straży Leśnej Nadleśnictwa Krościenko zgłosił się sprawca porzucenia na terenie leśnictwa Szczawnica prawie 130 kilogramów mięsa. Przyznał się do winy i został ukarany dwoma mandatami po 500 złotych. Będzie też musiał pokryć koszty utylizacji. W sumie to 1700 złotych.
Nadleśnictwo zaprzeczyło wcześniejszym informacjom, że wyrzucenie mięsa miało związek z gospodarką łowiecką.
Zastępca Nadleśniczego Krzysztof Lonc w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową nie ujawnił jednak powodów, dla których mężczyzna wyrzucił mięso do lasu w pobliżu jednego z potoków
– Zrobił to z własnej głupoty i bezmyślności. Nie przypuszczał, że to się rozniesie takim echem i sprawa będzie tak poważna. Widocznie ruszyło go sumienie i sam się zgłosił.
Leśnicy zaznaczają, że w tym przypadku nie można mówić o „zwykłym zaśmieceniu lasu”, ponieważ porzucenie 130 kilogramów surowego mięsa stanowi zagrożenie epidemiologiczne. Porzucone mięso przyciąga drapieżniki, dziki i gryzonie, narażając je na choroby, zatrucia i kontakt z bakteriami.
