To druga Matka Teresa. W Tarnowie będą wspominać siostrę Otylię

9

Niezwyczajna w zwyczajności. Siostra Otylia Sacha (1911-1995), całe dnie spędzała w ofiarnej służbie chorym i potrzebującym w Zakliczynie i okolicy. Ta wyjątkowa postać zostanie przypomniana podczas sobotniej konferencji w domu sióstr św. Józefa w Tarnowie. Będą prelekcje i czas świadectw.

Siostra Otylia Sacha po dyżurze w ośrodku zdrowia w Zakliczynie wyruszała do swoich podopiecznych. Robiła opatrunki, zastrzyki, karmiła.

Jak mówi józefitka siostra Karmela Pasieczna, siostra Otylia to druga Matka Teresa. To Anioł dobroci.

– Jedna z kobiet, znających osobiście siostrę Otylię wspominała, że jako dziewczynka widziała siostrę chodzącą do chorej, opuszczonej sąsiadki. Ta kobieta miała raka twarzy. Z powodu zapachu i widoku rany nikt nie był w stanie się nią zajmować. Ona dosłownie miała robaki na twarzy. Stasia kiedyś zapytała siostrę jak ona może to robić, przecież tam są robaki. Siostra Otylia odpowiedziała: 'biorę pęsetę, wyciągam, wkładam do papierka i wyrzucam’.

Uczy nas ofiarności i zauważenia człowieka – podkreśla przewodnicząca Komisji ds. Rozkrzewiania Pamięci o siostrze Otylii, siostra Oktawia Górka. Jak dodaje, siostra Otylia realizowała w pełni przesłanie św. ks. Zygmunta Gorazdowskiego, który był założycielem Zgromadzenia Sióstr Świętego Józefa.

– Była prawdziwą apostołką miłosierdzia, tak jak nasz założyciel, widziała potrzeby ludzi swoich czasów, tak jak ks. Zygmunt i była też osobą, która mimo cierpienia i choroby potrafiła wyjść do ludzi i widzieć ich cierpienie. Miała chorobę płuc, tak jak ojciec założyciel. Mówili o niej Anioł Dobroci. Szła do ludzi, którzy niekoniecznie byli wierzący, czasem to byli ludzie, którzy bardzo cierpieli i ich stan cielesny był odrażający. Były to gnijące rany, nieprzyjemny zapach. Ona potrafiła ich zjednać również dla Pana Boga.

S. Otylia zmarła w Tarnowie 30 lat temu, ale pamięć o niej wciąż pozostała żywa. Dziś wielu z ufnością zwraca się do niej, wierząc, że tak, jak pomagała, będąc tu na ziemi, tak pomaga i teraz, będąc już blisko Boga.

– Mamy wiele osób, które wspominają siostrę Otylię z wielkim wzruszeniem. Gdy pokazujemy jej zdjęcie niektórzy mają łzy w oczach i mówią, że z uśmiechem pomagała, zawsze była bezinteresowna. Wiele osób uważa, że siostra Otylia wstawia się za nami u Boga. Zbieramy świadectwa osób, które ją znały i modlą się za jej wstawiennictwem

– mówi józefitka siostra Karmela Pasieczna.

S. Otylia pochodząca z Milówki koło Tarnowa w wieku 16 lat wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Świętego Józefa we Lwowie. Początkowo pracowała w kancelarii szpitalnej, ale bardzo szybko podjęła posługę pielęgniarską.

Ktokolwiek znał siostrę Otylię, ma pamiątki z nią związane lub modli się za jej wstawiennictwem może się kontaktować z siostrami józefitkami w Tarnowie przy ul. Mościckiego 34.

Exit mobile version