Z początkiem lipca zaczęły obowiązywać nowe zasady państwowego egzaminu na prawo jazdy. Dyrektor Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Tarnowie uspokaja, że kandydaci na kierowców nie odczują żadnej różnicy.
Paweł Gurgul tłumaczy, że nowe przepisy likwidują możliwość interpretacji przez egzaminatora niebezpiecznych zachowań przyszłych kierowców.
-Chciałbym uspokoić osoby, które w tej chwili się uczą, które niedługo będą przystępować do egzaminu, że tak naprawdę dużo się nie zmieni. To są raczej takie wytyczne dla samego egzaminatora. Wracamy do normalności sprzed kilku miesięcy. Zmiana dotyczy kilku sytuacji, które są naprawdę niebezpieczne, na które egzaminator powinien zwracać uwagę. Jeżeli osoba nie zasługuje na wynik pozytywny, na to, żeby samemu jeździć po drogach publicznych, to oczywiście, taki egzamin powinien kończyć się wynikiem negatywnym.
Dyrektor MORD podkreśla, że osoby popełniające rażące błędy w ruchu drogowym podczas egzaminu, nie powinny być traktowane ulgowo, ze względu na brak niebezpieczeństwa w chwili wykonywania niebezpiecznego manewru. Według obowiązujących do tej pory przepisów, wjechanie na czerwonym świetle na skrzyżowanie nie musiało oznaczać negatywnego wyniku egzaminu. To prawo zostało zmienione.
-Mogła być taka interpretacja, że jeżeli osoba, która wjechała na skrzyżowanie na czerwonym świetle, ale nie było na tym skrzyżowaniu żadnych pojazdów, to można było to potraktować jako błąd, który nie skutkował przerwaniem egzaminu. Taka sama sytuacja była przy znaku STOP. To szczęście tylko decydowało, że egzamin nie kończył się wynikiem negatywnym. Wydaje mi się, że osoba, która chce jeździć samochodem, nie może liczyć tylko na szczęście. Ono dzisiaj jest, jutro będzie, ale za parę dni tego szczęścia może nie być. Może być taka sytuacja, że osoba nie zatrzyma się przed znakiem STOP przed przejazdem kolejowym i straci życie, dlatego że nie zastosowała się do tego znaku.
Paweł Gurgul dodaje, że możliwość interpretacji takich przepisów mogła kształtować złe postawy wśród przyszłych kierowców. Zaznaczał, że pełnoprawny kierowca nie uniknie mandatu za przejechanie na czerwonym świetle, tłumacząc się, że skrzyżowanie było puste.
-Nie dostalibyśmy mniejszego mandatu albo wcale uniknęli mandatu, gdybyśmy tłumaczyli się policji, że wjechaliśmy na czerwonym świetle, dlatego, że nikogo nie było. Czerwone światło albo znak STOP to nie jest jakaś linia warunkowa. Dojeżdżając do przejazdu kolejowego, mając znak STOP, po prostu musimy się zatrzymać. Nie ma opcji tłumaczyć się, że 'pociąg nie jechał, widziałem z daleka, dlatego nie zatrzymałem się na STOP-ie’.
Kontrowersje wśród nowych przepisów wzbudził zapis, że najechanie na linię podwójną ciągłą będzie skutkowało automatycznym niezaliczeniem egzaminu.
Dyrektor MORD uspokaja, że chodzi przede wszystkim o jazdę pod prąd. Omijanie stojącej na jezdni śmieciarki lub uszkodzonego pojazdu, o ile zostanie wykonane bezpiecznie i zgodnie z przepisami, nie będzie przekreślało szansy na pozytywne zakończenie egzaminu.
Posłuchaj całej rozmowy z Pawłem Gurgulem, dyrektorem MORD w Tarnowie: