Chcą kupić sto procent akcji w spółce MKS Sandecja i rządzić w klubie piłkarskim. We wtorek (25.03) na sesji Rady Miasta Nowego Sącza Arkadiusz Aleksander odpowiadali na pytania radnych.
Władze miasta Nowego Sącza cały czas zapewniają, że chcą sprzedaży spółki MKS Sandecja. To odciążyłoby budżet miejski, z którego co roku pompuje się kilka, a nawet około 10 milionów złotych na działalność klubu piłkarskiego. Sprzedaż stu procent akcji w spółce nie odciążyłaby budżetu miasta całkowicie, bo nawet po zmianach w Sandecji, zarówno nowi właściciele, jak i Urząd Miasta Nowego Sącza mają wspólnie ją finansować – mniej więcej po połowie.
Prezydent Ludomir Handzel informował, że wysłał pismo do Arkadiusza Aleksandra i Grzegorza Stawiarskiego, którzy wspólnie chcą przejąć klub. Są w nim oczekiwania dotyczące zabezpieczenia interesów.
– Wskazałem, że oprócz weksla in blanco, dobre wykonanie umowy powinno być jeszcze zabezpieczone gwarancją bankową lub ubezpieczeniową, akredytywą dokumentową lub pieniężną, hipoteką, zastawem rejestrowym lub kaucją pieniężna. Chodzi o to, że w umowie zobowiązujemy się do przekazywania określonych kwot w zależności od klasy rozgrywkowej, w której znajduje się Sandecja.
Prezydent Nowego Sącza dodał, że inwestorzy dalej chcą kupić klub, ale nie zgadzają się na dodatkowe zabezpieczenia wspomniane przed chwilą.
Sprawa została poruszona we wtorek na sesji Rady Miasta Nowego Sącza. Były prezes i piłkarz Sandecji Arkadiusz Aleksander, który wraz z Grzegorzem Stawiarskim chce przejąć klub, odpowiadał na pytania w tej sprawie.
Podkreślił, że oferta jest w dużej mierze zbieżna z tą, którą złożył w zeszłym roku przedsiębiorca Zbigniew Szubryt, ale w ostatniej chwili się wycofał.
Arkadiusz Aleksander dodał, że nowym elementem w projekcie umowy jest jedynie utworzenie Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Nowym Sączu.
Kością niezgody mogą być zabezpieczenia umowy. Inwestorzy chcą, by były takie same, jak w przypadku Zbigniewa Szubryta, czyli chodzi o weksel na 5 milionów złotych.
– To są bardzo duże zabezpieczenia z naszej strony, jak na klub znajdujący się na czwartym poziomie rozgrywkowym, a wartość klubu to – jeśli się nie mylę – około 3 tysięcy złotych, a my zabezpieczamy to na kwotę 5 milionów.
Nowosądeccy radni pytali inwestorów o szczegóły dotyczące zabezpieczania ewentualnej umowy sprzedaży. Wiceprzewodniczący Rady Miasta Nowego Sącza Krzysztof Ziaja chciał się dowiedzieć, czy brak dodatkowych zabezpieczeń oznacza, że Arkadiusz Aleksander i Grzegorz Stawiarski nie chcą zabezpieczyć weksla majątkiem prywatnym.
– W drodze negocjacji zgodziliśmy się na podpisania weksla in blanco, jako osoby fizyczne, a nie spółka. To oznacza, że Arkadiusz Aleksander i Grzegorz Stawiarski każdorazowo będą odpowiadać całym swoim majątkiem za zaciągnięte zobowiązania wekslowe, łącznie do kwoty 5 milionów złotych
– odpowiedział Aleksander.
Pytanie zadał też Błażej Targosz z klubu PiS.
– Czy nabywca udostępni całość dokumentacji do kontroli radnym? Czy nie będzie się bał, nie będzie miał obiekcji.
Jaka była odpowiedź?
– Tak, przed przystąpieniem do zakupu Sandecji, chcemy udostępnić wszystkie dokumenty finansowe i prawno-księgowe zainteresowanym radnym. My też przed zakupem chcemy zrobić w spółce audyt.
Co istotne, we wtorek (25.03) nie zapadły żadne wiążące decyzje w sprawie sprzedaży Sandecji Nowy Sącz. Podczas obrad rady miasta miała miejsce jedynie dyskusja na ten temat. Jak się dowiadujemy, potencjalni kupcy Sandecji poczekają na sfinalizowanie transakcji najpóźniej do 15 kwietnia.