Porodówce w limanowskim szpitalu nie grodzi zamknięcie. Rocznie na świat przychodzi tam nawet około 1000 dzieci, co znacznie przekracza minimalny limit wyznaczony w ostatnim czasie przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
Według wstępnych informacji NFZ-tu problem mogą mieć Oddziały Ginekologiczno-Położnicze, gdzie przez 12 miesięcy nie urodziło się więcej, niż 400 dzieci.
– Nas ten problem nie dotyczy – uspokaja przyszłe mamy z Limanowszczyzny i nie tylko, dyr. Szpitala Powiatowego w Limanowej im. Miłosierdzia Bożego, Marcin Radzięta.
– My akurat w Limanowej mamy dobrą liczbę porodów i robimy wszystko, żeby był ich jak najwięcej. I mamy nie tylko z powiatu limanowskiego pacjentki, ale też z okolicznych miejscowości, również z Nowego Sącza. Jest przyjęta umowna granica 400 porodów rocznie, bo tego oficjalnie nie ma w przepisach, a my mają ten wynik podwojony, więc tutaj obawy nie ma.
Jak dodaje Marcin Radzięta, na ten fakt wpływa też stosunkowo dobry wskaźnik urodzeń, który nadal utrzymuje się na Limanowszczyźnie, pomimo ogólnopolskiego kryzysu demograficznego, z jakim mamy do czynienia w całym kraju.
Czy znaczne ograniczenie liczby porodówek w Polsce nastąpi? Według Fundacji „Rodzić po Luudzku”, pomysł NFZ-tu może skutkować pogorszeniem dostępności do opieki okołoporodowej w mniejszych miejscowościach i regionach o trudniejszym dostępie do usług medycznych.