Chcemy podkreślić to, że cały czas jesteśmy jednością, tak jak to było przy startach w wyborach, a dzięki temu miałoby nam to przynieść kolejne sukcesy – tak o zbliżającej się fuzji Prawa i Sprawiedliwości i Suwerennej Polski mówi poseł z tego ostatniego ugrupowania Norbert Kaczmarczyk.
Gość programu Słowo za Słowo na antenie RDN Małopolska zwrócił również uwagę, że połączenie dwóch frakcji w Zjednoczonej Prawicy może mieć pozytywne, ale i negatywne skutki.
– Plusem jest oczywiście konsolidacja środowisk prawicowych, budowanie jednego, silnego obozu z liderami od Jarosława Kaczyńskiego, przez Mateusza Morawieckiego, Patryka Jakiego, Zbigniewa Ziobrę, bo mówi się o takich nazwiskach, jeżeli chodzi o wiceprezesów. Natomiast widzę też zagrożenia. Na przykład udział w debacie publicznej. To, co już widzimy na mównicy sejmowej, kiedy Prawo i Sprawiedliwość ma tylko jeden głos, a cała opcja rządowa ma kilka, bo rząd się składa z kilku partii. W mediach jednak widzimy, że ta równowaga istnieje, bo idzie do telewizji na przykład członek partii Prawo i Sprawiedliwość i również w tej samej audycji może uczestniczyć poseł Suwerennej Polski. Czy w przyszłości będzie taka możliwość? Jeżeli będziemy w jednej partii i jednym klubie, to będzie to niemożliwe.
Zdaniem parlamentarzysty, ciekawym pomysłem do przedyskutowania mogłaby by kwestia bycia w jednej partii, ale utworzenie różnych klubów poselskich w Sejmie, by mieć okazję do większej liczby wystąpień i w ten sposób przełamywać głos koalicji rządzącej.
– To nie chodzi tylko o jakieś ego, czyli 'my mamy swoją partię, ona nie upadła, nikt jej nie zjadł’, jak to mówią nieprzychylne media, mówiąc o tej ewentualnej fuzji. Chodzi bardziej o to, czy na scenie politycznej, wśród obywateli, my będziemy w stanie budować szerszą podmiotowość niż tylko 200 osób, które reprezentuje 10 osób. To nie będzie przyczółkiem do budowania kolejnych mandatów poselskich. To nie będzie rozwijać polityków. Natomiast uważam, że liderzy podejmą takie decyzje, byśmy byli w stanie z każdej strony, z każdej ławki poselskiej: pierwszej, trzeciej, czy ostatniej, budować narrację, podmiotowość Prawa i Sprawiedliwości jako całości i dzięki temu w przyszłości wygrać wybory.
Po ewentualnym połączeniu ważna też będzie decyzja o wystawieniu jednego, mocnego kandydata na prezydenta RP z tego obozu, który w przyszłorocznych wyborach miałby szanse pokonać w walce o fotel głowy państwa przedstawiciela aktualnego obozu rządzącego. Norbert Kaczmarczyk mówi o tym, że dobrą decyzją Prawa i Sprawiedliwości byłoby postawienie na Patryka Jakiego.
– Pojawiały się sondaże, gdzie Patryk Jaki był najlepiej oceniany z polityków prawicy jeśli chodzi o kandydata na prezydenta. Później pojawiały się kolejne sondaże i również głosy środowisk narodowych, związanych z Konfederacją, gdzie w drugiej turze ci ludzie byliby w stanie zagłosować na Patryka Jakiego. Może jest tak, że my również jesteśmy atrakcyjni i potrzebni Prawu i Sprawiedliwości w kontekście wystawienia Patryka Jakiego na prezydenta. Byłby to kandydat, którego z czystym sumieniem wszyscy politycy PiS-u, w tym prezes Jarosław Kaczyński, mogliby powiedzieć, że to jest 'nasz człowiek’. To nie człowiek partii Suwerenna Polska, tylko człowiek Prawa i Sprawiedliwości, przyszły wiceprezes PiS-u, być może zwycięski kandydat na prezydenta. Więc w tym kontekście ta jesień będzie bardzo ciekawa.
Na razie nie ma jeszcze informacji, kiedy miałaby nastąpić fuzja Suwerennej Polski z Prawem i Sprawiedliwością, ale politycy tego obozu przekonują, że może to nastąpić dość szybko, może nawet jeszcze przed planowanym na końcówkę września kongresem PiS.