Koniec suszy na Sądecczyźnie? Synoptycy wskazują pierwsze symptomy

wiadro

fot. Pixabay (zdj. ilustracyjne)

Jest szansa na to, że susza hydrologiczna zacznie stopniowo zanikać na Sądecczyźnie. Na razie poprawa nie jest odczuwalna, ale jak zapewniają synoptycy z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej na pierwsze efekty trzeba jeszcze poczekać.

O nieciekawej sytuacji z wodą można usłyszeć od samych włodarzy gmin, szczególnie w naszym górskim regionie. Mówił o tym ma naszej antenie wójt gminy Ropa w powiecie gorlickim, Karol Górski.

– Ten trend pogłębia, bo z roku na rok poziom wód gruntowych opada i ludzie cierpią na deficyt wody. Brakuje jej nawet w Klimkówce i w pierwszej kolejności woda zostanie doprowadzona do tej miejscowości. Wody brakuje też na wzgórzach. Podczas kopania i wiercenia studni okazuje się, że w tych miejscach wody nie ma.

To powoduje, że Ropa jest w trakcie dużych inwestycji, między innymi budowy dużej stacji uzdatniania wody, a polityka wodno-kanalizacyjna to priorytet samorządu na najbliższe lata.

Podobnie jest w Łukowicy na Limanowszczyźnie, gdzie jedną z ostatnich inwestycji było poszukiwanie wody, które zakończyło się sukcesem.

– Został wykonany odwiert w miejscowości Stronie i tutaj badania są bardzo obiecujące, że te zasoby wody są duże i zapewnią nam dla tej miejscowości zapewnienie wody. Przed nami kolejne rozmowy i prace związane z tą inwestycją, czyli nabycie gruntów, projekt i miejmy nadzieję, że też pozyskanie środków na realizację tej inwestycji

– powiedział radiu RDN Nowy Sącz Bogdan Łuczkowski, wójt gminy Łukowica.

O tym, że w sprawie wody w województwie małopolskim i tak nie jest źle, powiedział nam synoptyk z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, Paweł Staniszewski. Skąd więc nadal gdzieniegdzie wody brak?

– To, co się dzieje w wodach podziemnych, to jest skutek suszy, którą mieliśmy od 2015 roku. Ostatni rok, ale też ostatnie miesiące były całkiem dobre. Woda powoli powinna się w studniach podnosić, bo zasób wód podziemnych się uzupełnia przez ostatni rok, zimę i tę wiosnę.

Czy jest szansa, że susza hydrologiczna zacznie stopniowo odchodzić w niepamięć?

– W Małopolsce zdecydowanie tak. Widać już tą poprawę na ten moment, zarówno po tamtym roku, który był całkiem mokry, jak i po tej zimie, które też była mokra. Jest lepiej w porównaniu chociażby do zachodniej Polski. Ten poziom wód gruntowych powinien się stopniowo uzupełniać

– dodaje Paweł Staniszewski.

Nic jednak nie zaszkodzi oszczędzanie wody, a wręcz taka konieczność stale istnieje ze względu na wspólną odpowiedzialność za jej właściwe użycie. Wiele razy apelowali o to na naszej antenie włodarze gmin, jak chociażby Jan Dziedzina z Łącka, czy Paweł Ptaszek z Tymbarku. Ten drugi przypomniał parę dobrych praktyk.

– Poczucie odpowiedzialności za nasze wspólne sprawy nakazuje, aby wodą bardzo rozsądnie gospodarować. Przede wszystkim nie podlewać gminną wodą ogródków, trawników i nie napełniać nią basenów. Najlepiej retencjonować tzw. burzówkę, czy „szarą wodę” z dachów, czy w inny sposób, aby tą nią podlewać. Musimy oszczędzać wodę, która jest naszym wspólnym dobrem.

Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale miejmy nadzieję, że obserwacje, jakie prowadzi Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej przyniosą niedługo widoczne efekty bezpośrednio w studniach mieszkańców regionu. Niezależnie od tego, gminy, tak jak usłyszeliśmy, cały czas pochodzą do tematu braku wody bardzo poważnie.

Exit mobile version