Jest szansa na to, że susza hydrologiczna zacznie stopniowo zanikać na Sądecczyźnie. Na razie poprawa nie jest odczuwalna, ale jak zapewniają synoptycy z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej na pierwsze efekty trzeba jeszcze poczekać.
O nieciekawej sytuacji z wodą można usłyszeć od samych włodarzy gmin, szczególnie w naszym górskim regionie. Mówił o tym ma naszej antenie wójt gminy Ropa w powiecie gorlickim, Karol Górski.
– Ten trend pogłębia, bo z roku na rok poziom wód gruntowych opada i ludzie cierpią na deficyt wody. Brakuje jej nawet w Klimkówce i w pierwszej kolejności woda zostanie doprowadzona do tej miejscowości. Wody brakuje też na wzgórzach. Podczas kopania i wiercenia studni okazuje się, że w tych miejscach wody nie ma.
To powoduje, że Ropa jest w trakcie dużych inwestycji, między innymi budowy dużej stacji uzdatniania wody, a polityka wodno-kanalizacyjna to priorytet samorządu na najbliższe lata.
Podobnie jest w Łukowicy na Limanowszczyźnie, gdzie jedną z ostatnich inwestycji było poszukiwanie wody, które zakończyło się sukcesem.
– Został wykonany odwiert w miejscowości Stronie i tutaj badania są bardzo obiecujące, że te zasoby wody są duże i zapewnią nam dla tej miejscowości zapewnienie wody. Przed nami kolejne rozmowy i prace związane z tą inwestycją, czyli nabycie gruntów, projekt i miejmy nadzieję, że też pozyskanie środków na realizację tej inwestycji
– powiedział radiu RDN Nowy Sącz Bogdan Łuczkowski, wójt gminy Łukowica.
O tym, że w sprawie wody w województwie małopolskim i tak nie jest źle, powiedział nam synoptyk z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, Paweł Staniszewski. Skąd więc nadal gdzieniegdzie wody brak?
– To, co się dzieje w wodach podziemnych, to jest skutek suszy, którą mieliśmy od 2015 roku. Ostatni rok, ale też ostatnie miesiące były całkiem dobre. Woda powoli powinna się w studniach podnosić, bo zasób wód podziemnych się uzupełnia przez ostatni rok, zimę i tę wiosnę.
Czy jest szansa, że susza hydrologiczna zacznie stopniowo odchodzić w niepamięć?
– W Małopolsce zdecydowanie tak. Widać już tą poprawę na ten moment, zarówno po tamtym roku, który był całkiem mokry, jak i po tej zimie, które też była mokra. Jest lepiej w porównaniu chociażby do zachodniej Polski. Ten poziom wód gruntowych powinien się stopniowo uzupełniać
– dodaje Paweł Staniszewski.
Nic jednak nie zaszkodzi oszczędzanie wody, a wręcz taka konieczność stale istnieje ze względu na wspólną odpowiedzialność za jej właściwe użycie. Wiele razy apelowali o to na naszej antenie włodarze gmin, jak chociażby Jan Dziedzina z Łącka, czy Paweł Ptaszek z Tymbarku. Ten drugi przypomniał parę dobrych praktyk.
– Poczucie odpowiedzialności za nasze wspólne sprawy nakazuje, aby wodą bardzo rozsądnie gospodarować. Przede wszystkim nie podlewać gminną wodą ogródków, trawników i nie napełniać nią basenów. Najlepiej retencjonować tzw. burzówkę, czy „szarą wodę” z dachów, czy w inny sposób, aby tą nią podlewać. Musimy oszczędzać wodę, która jest naszym wspólnym dobrem.
Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale miejmy nadzieję, że obserwacje, jakie prowadzi Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej przyniosą niedługo widoczne efekty bezpośrednio w studniach mieszkańców regionu. Niezależnie od tego, gminy, tak jak usłyszeliśmy, cały czas pochodzą do tematu braku wody bardzo poważnie.