Powraca temat dzików w gminie Ryglice. W ostatnich dniach zwierzęta ponownie były widziane, jak przemieszczają się stadem, w okolicach domostw. Mieszkańcy przyznają, że nie czują się bezpieczni.
Burmistrz Ryglic Paweł Augustyn mówi, że gmina jest dla zwierząt bardzo 'atrakcyjna’ ze względu na ukształtowanie terenu, a także gruntów nieużytkowanych przez nikogo, na których wyrastają tzw. samosiejki, przez co dziki mają gdzie żerować. Co prawda pod koniec ubiegłego roku dzięki dodatkowemu odstrzałowi sanitarnemu udało się zmniejszyć populację dzików, ale po kilku miesiącach problem wrócił.
– Co roku staram się wnioskować do nadleśnictwa, aby zwiększać liczbę odstrzałów dzików, ponieważ jest ich bardzo dużo i powodują nie tylko szkody w uprawach, ale również zagrażają zdrowiu i życiu ponieważ podchodzą pod domy, zagrody. Dodatkowo wystąpiłem do wojewody o odstrzał sanitarny i koła łowieckie w grudniu odstrzeliły dodatkowo, oprócz zaplanowanych, 124 sztuki i na wiosnę ten problem troszeczkę zmalał, bo dzików było mniej, ale znowu się przemieściły z innych miejscowości czy lasów, jest ich więcej i ponownie wyrządzają szkody rolnikom w uprawach.
Samorządowiec przyznaje, że największym problemem związanym z dzikami jest to, że ciągle się migrują z innych miejsc, przez co nawet systematyczny odstrzał nie przynosi pożądanego rozwiązania, stąd, jego zdaniem, należy wdrożyć takie działania, które znacząco by ograniczyły populację dzików w regionie, a może nawet kraju.
– Cały czas trwają odstrzały dzików, bo akurat nie ma okresu ochronnego na te zwierzęta. W tej chwili do odstrzału jest kolejne 400 dzików i koła łowieckie cały czas prowadzą takie działania. Niestety dziki cały czas się przemieszczają. Co z tego, że my je odstrzelimy w gminie Ryglice, co zresztą zrobiliśmy, jak one przemieściły się na żerowiska z innego terenu do nas. Nie ogrodzimy przecież gminy. Jest to problem, który należy centralnie rozwiązać. W końcu trzeba zrobić to, co stało się w Niemczech, czyli odstrzelić np. 70 procent dzików i zakończyć temat. Wówczas ich populacja utrzymywałaby się na jakimś tam poziomie przez pewien okres.
Jednocześnie Paweł Augustyn zapowiada dalsze starania o zwiększenie liczby odstrzałów, chociaż przy tym liczy na wsparcie organizacji rolniczych.
– Cały czas walczymy z dzikami, ale ona jest taką trochę walką z wiatrakami. Oczywiście liczę na to, że organizacje rolnicze się tym zajmą. Przecież my płacimy na Izbę Rolniczą potężne pieniądze, aby utrzymać tę instytucję. To jest 2 procent od podatku rolnego. Również ta instytucja powinna zabiegać u wojewody czy w rządzie, bo mają bezpośrednie przełożenie, aby sfinansować odstrzał sanitarny. Jeżeli tego nadal nie będą robić, to wystąpimy do Izby Rolniczej o wstrzymanie finansowanie lub z wnioskiem o przeznaczenie tej kwoty nie na utrzymanie instytucji, ale na odstrzał dzików, bo za tę kwotę odstrzelilibyśmy blisko 200 dzików.
W kwestii finansowania odstrzału dzików, to koła łowieckie robią to w ramach swoich środków. Natomiast przy odstrzale sanitarnym, organizowanym za pozwoleniem wojewody, kwota za każdą sztukę wynosi około 40 złotych.