Na razie nie będzie podwyżek biletów komunikacji miejskiej w Tarnowie. Żaden z radnych podczas czwartkowej (18.01) sesji nie poparł prezydenckiego pomysłu.
Roman Ciepiela jeszcze przed głosowaniem przekonywał, że projekt zwiększenia opłat za przejazd autobusami MPK jest nieuchronny i ma to związek z obecną sytuacją ekonomiczną miasta, jak również chęcią zapewnienia optymalnej jakości usług.
– Uzasadnienie jest oczywiste. Inflacja zrobiła swoje i wszystkie koszty prowadzenia działalności w zakresie komunikacji publicznej poszły ostro w górę. Podwyżek w Tarnowie już bardzo dawno nie było, więc jeżeli mamy utrzymać na dobrym poziomie tę komunikację, jeżeli kierowcy i wszyscy pracownicy MPK mają godnie zarabiać, to te podwyżki muszą zrekompensować straty, które firma ponosi. Z drugiej strony jest to podwyżka, jednostkowo ktoś może powiedzieć, że znacząca, ale tak naprawdę dorównujemy do cen, które są stosowane przez naszych sąsiadów, czyli gminę Tarnów.
Przy planowanej podwyżce jednorazowe ceny biletów komunikacji miejskiej miały wzrosnąć nawet o około 25 procent. Oznacza to, że np. za bilet normalny, który obecnie kosztuje 3,60 złotych, po podwyżce trzeba by było zapłacić 4,50 złotych. W przypadku biletu ulgowego nowa cena miała wynosić 2,25 zł, a nie 1,80 zł.
Istotna zmiana miała dotyczyć również biletów okresowych. Oprócz wzrostu cen, dotychczasowy bilet na jedną linię miał zostać zlikwidowany i do wyboru pozostałby jedynie wykup na wszystkie linie.
Wzrost cen miałby przynieść dodatkowe 1,6 miliona złotych do budżetu Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, co poprawiłoby sytuację spółki, tym bardziej, że w kasie miasta brakuje około 5 milionów złotych na ten cel, a umowa ze spółką została podpisana na razie jedynie na pół roku.
Projekt był konsultowany z NSZZ 'Solidarność’ funkcjonującym w MPK, który jednak zaopiniował go negatywnie nie zgadzając się na podwyżki cen biletów w mieście.
Podobnie do tematu podeszli również tarnowscy radni. Zdaniem przewodniczącego klubu radnych PiS Mirosława Biedronia, przy wprowadzeniu podwyżek, ceny biletów byłyby podobne do największych miast w Polsce, w których jednak więcej się zarabia.
– W uzasadnieniu władze Tarnowa podają inne miasta jako przykład, by powiedzieć że u nas właściwie jest najtaniej. Sprawdziłem, jak ta sytuacja wygląda w innych ośrodkach i jeśli w Tarnowie zostałyby wprowadzone te podwyżki, to ten podstawowy bilet byłby droższy niż w Warszawie, Krakowie i tak naprawdę większości miast. Myślę, że chyba nie o to chodzi, żebyśmy cenami biletów przeganiali inne miasta i byśmy w tym rankingu byli na pierwszym miejscu. My od początku, ilekroć tylko w ten sposób prezydent chciał sięgać do kieszeni mieszkańców, byliśmy przeciwko i nie zgadzaliśmy się na podwyżki.
Przewodnicząca klubu radnych Nasze Miasto Tarnów Grażyna Barwacz przed sesją wskazywała, że prezydencki pomysł nie był konsultowany z radnymi, przez co nie mogli w odpowiedni sposób ustosunkować się do niego.
– Ponieważ temat zaistniał właściwie w ostatnim momencie, nie było żadnych konsultacji pana prezydenta z radnymi, więc jesteśmy przeciwni podwyżkom cen biletów najprawdopodobniej w całym roku. Dlatego tego punktu na pewno nie poprzemy.
Finalnie żaden z obecnych w Sali Lustrzanej radnych nie poparł podwyżek. 17 radnych zagłosowało przeciw (całe kluby Prawo i Sprawiedliwość i Nasze Miasto Tarnów oraz radny niezależny Marek Ciesielczyk), natomiast 8 rajców Koalicji Obywatelskiej wstrzymało się od głosu.