Nowe odkrycia na Cmentarzu Żydowskim w Tarnowie. 'Może być ich jeszcze więcej’

Projekt bez nazwy 45

fot. Adam Bartosz

Co najmniej kolejnych 250 starych macew, odnalezionych w ostatnim czasie na Cmentarzu Żydowskim w Tarnowie, czeka na odczytanie i wpisanie do ewidencji. Przypuszczalnie jednak może być ich zdecydowanie więcej.

Prace inwentaryzacyjno-poszukiwawcze części kirkutu trwają od dłuższego czasu. W tym roku największych odkryć dokonano w najbardziej zaniedbanych obszarach nekropolii. Szybko tam udało się odnaleźć i odczytać niemal dwieście macew z hebrajską inskrypcją, pochodzących nawet z XIX wieku.

Jak się okazuje, to nie był koniec. Prezes Komitetu Opieki nad Zabytkami Kultury Żydowskiej w Tarnowie Adam Bartosz przekazuje, że niemal każdy dzień przynosi nowe odkrycia dawnych żydowskich nagrobków.

– Cały cmentarz to ogromny obszar, ma ponad 3,2 ha. W tych kwaterach, gdzie są poprzewracane te nagrobki, inwentaryzacja, którą wcześniej dokonaliśmy była taka trochę pobieżna, bo zapisywaliśmy tylko to, co można było bez technicznego wysiłku odkryć. Natomiast w tej chwili jest człowiek, który, niestety sam to robi, ale nawet olbrzymie, prawie tonowe nagrobki, potrafi odwrócić. Oczywiście przy pomocy odpowiednich urządzeń. Obecnie mamy kolejnych 250 już odkrytych nagrobków, gotowych do odczytania.

Odczytaniem inskrypcji zajmują się specjaliści z Warszawy z biura naczelnego Rabina Polski, Michaela Schudricha, którzy raz na jakiś czas w tym celu przyjeżdżają do Tarnowa. Odczytane nagrobki poszerzają bazę danych osób, pochowanych na kirkucie. Do tej pory znajduje się w niej ponad 5,5 tysiąca nazwisk. Lista pomaga rodzinom żydowskim z całego świata odkrywać informacje o swoich korzeniach.

– Jeśli te odkrycia 'włożymy’ do bazy danych, to ludzie się dowiadują o swoich przodkach i przyjeżdżają tutaj, do Tarnowa. Mamy naprawdę czasem bardzo wzruszające sytuacje, któreś tam, np. trzecie pokolenie odkrywa, że mają tutaj tego dziadka, o którym chodziły legendy, a tylko znali jego nazwisko

– opowiada Adam Bartosz.

Nagrobki po uporządkowaniu i odczytaniu wracają na swoje miejsce, gdyż nie ma możliwości ich odrestaurowania.

– To, przynajmniej z dwóch względów, jest mało sensowne. Po pierwsze to olbrzymie koszty. Po drugie – ten cmentarz, tak jak wygląda, to jest też jakiś dokument historii. Są tam takie całe kwartały, których nawet nie chcemy za bardzo ruszać, po za tym tylko, że chcemy odczytać nagrobki. Jest też pewien religijny problem. Ortodoksyjne zasady powiadają, że tych przewróconych macew nie powinno się ruszać. Jeśli nawet ruszamy, to one powinny stanąć dokładnie w tym miejscu, gdzie były. Jeśli nie mamy ponad stuprocentowej pewności, że w tym miejscu można ją wkopać, to nie wolno. Jeżeli postawilibyśmy w miejscu, gdzie nie znajduje się ten człowiek, to jest to wielki błąd

– tłumaczy prezes Komitetu Opieki nad Zabytkami Kultury Żydowskiej w Tarnowie.

Cmentarz Żydowski w Tarnowie jest jednym z najstarszych tego typu obiektów w Polsce. Data założenia nekropolii nie jest znana, na podstawie zachowanych dokumentów zakłada się, że cmentarz istniał w już w 1581 roku.

Prace związane z odkrywaniem nagrobków cały czas są kontynuowane. Wstępne szacunki wskazują, że może być ich jeszcze nawet ponad pięćset.

Exit mobile version