Podopieczna starosądeckiego ŚDS-u nie może uczęszczać na zajęcia. Placówka szuka rozwiązania [ZDJĘCIA]

prz002

Pani Joanna, jedna z podopiecznych Środowiskowego Domu Samopomocy „Gniazdo” w Starym Sączu od kilku miesięcy nie uczestniczy w zajęciach. Pogarszający się stan zdrowia mieszkanki Przysietnicy nie pozwala jej na zejście do przystanku, skąd do ŚDS-u odjeżdża specjalny bus. Kierowcy natomiast boją się wyjeżdżać dalej górską drogą pod dom pani Joanny. By rozwiązać problem, placówka oferuje pomoc w poprawie zdrowia swojej podopiecznej.

Niepełnosprawna pani Joanna już trzeci miesiąc nie uczęszcza na zajęcia. Jak twierdzi, jej stan fizyczny i psychiczny jest na tyle zły, że nie pozwala jej schodzić ok. 700 metrów do miejsca, gdzie czeka bus, dowożący podopiecznych Stowarzyszenia na Rzecz Osób Niepełnosprawnych „Gniazdo”.

– Tęsknię za kolegami, koleżankami i chcę tam wrócić. Proszę, żeby tu po mnie jeżdżono, bo nie mam siły tam zejść, jak jadę na zajęcia do „Gniazda” i wracam do domu. Bardzo proszę o pomoc.

Do apelu córki dołącza mama, pani Janina.

– Moja córka Joanna jest na zwolnieniu lekarskim i w domu siedzi już na tym zwolnieniu od lipca. Ona nie ma siły, podupadła na siłach. Proszę pomóc, żeby dalej nie musiała siedzieć w domu, tylko żeby ją dowieźć.

Problem w tym, że chociaż asfaltowa, to droga do przystanku jest według kierownictwa starosądeckiego ŚDS-u niebezpieczna i kierowcy nie chcą ryzykować na ostrym podjeździe.

– Droga od miejsca wyznaczonego przystanku jest bardzo wąska, kręta i z bardzo ograniczoną widocznością. Brak jest możliwości mijania i cofania samochodem, co może stwarzać niebezpieczeństwo i generować dodatkowy stres dla innych uczestników, znajdujących się w busie

– mówi kierownik Środowiskowego Domu Samopomocy przy Stowarzyszeniu Na Rzecz Osób „Gniazdo”, Joanna Homoncik.

Jak dodaje, chodzi o bezpieczeństwo, a nie o przepisy regulujące dowożenie, bo to jest nieobligatoryjne i ŚDS sam wychodzi naprzeciw podopiecznym poprzez jego organizację.

Joanna Homoncik sugeruje, że jest inne rozwiązanie, mianowicie kontrola aktualnego stanu zdrowia pani Joasi i zawalczenie o jego poprawę na tyle, aby mogła poczuć się samodzielna. Wtedy mogłaby schodzić do przystanku sama lub z kimś bliskim, tak jak robią to inni uczestnicy zajęć.

W takich stanach właśnie codzienny spacer jest wręcz konieczny. Nie chcielibyśmy stracić Joasi z naszego ośrodka – wyznaje Joanna Homoncik i zastrzega, że ŚDS jeszcze raz przyglądnie się sprawie.

– Postaramy się wesprzeć rodzinę i mamę Asi w powrocie jej córki do zdrowia. Wydaje mi się, że właśnie na tym powinniśmy się skupić. Z naszej strony możemy zapewnić i zaoferować pomoc psychologiczną. Pani Joanna zżyła się z uczestnikami i pracownikami. Jest bardzo lubiana i akceptowana, więc szkoda, gdyby tego zaprzestać.

Jeśli dowóz kilkaset metrów pod dom nie jest realny, to poprawa stanu zdrowia rozwiąże problem pani Joanny i jej rodziny? Będziemy sprawdzać, jakie działania w tej sprawie podejmie starosądecki ŚDS.

Exit mobile version