Mieszkańcy gminy Ryglice chcą zwiększenia odstrzału dzików. Twierdzą, że mają duży problem z tymi zwierzętami, bo regularnie niszczą im uprawy. Boją się też o swoje bezpieczeństwo.
Burmistrz Ryglic spotkał się w tej sprawie z rolnikami i kołami łowieckimi.
– Jesteśmy po drugim spotkaniu. Koła łowieckie mówią, że wykonują swoje plany, ale w mojej i rolników opinii nie są one wystarczające. Nadleśnictwo, które decyduje o planach odstrzału dla kół, powinno je zwiększyć nawet o 200%, wtedy odstrzelilibyśmy więcej i byłby spokój.
Kolejnym krokiem będzie spotkanie z wojewodą, które zaplanowano na drugą połowę października.
– Po wyborach przedstawiciel urzędu wojewódzkiego przyjedzie na spotkanie z reprezentantami Lasów Państwowych i kół łowieckich, i będziemy debatowali jak w radykalny sposób rozwiązać ten problem. Dzik jest zwierzyną wędrowną, przemieszcza się do innych gmin. Mamy zapewnienie, że przedstawiciel wojewody na tym spotkaniu będzie.
Tymczasem rolnicy mogą ubiegać się o odszkodowania w kołach łowieckich.
– Za tego typu szkody odpowiadają koła łowieckie. Jeśli szkoda jest źle oszacowana, to można zgłosić się następnie do nadleśnictwa, a jeśli to nie pomoże, to do sądu. Rolnicy na bieżąco składają wnioski o likwidację, jednak są one przeciągane w czasie i odszkodowania nie są tak wysokie, jak powinny być
– dodaje Paweł Augustyn.
Populacja dzików w tym roku w rejonie Ryglic jest wyjątkowo wysoka. Dotychczas był to jeden miot, teraz wynosi trzy.