W niedzielę (19.03) w miejscowości Łęka, w gminie Korzenna odbyła się rzadko spotykana akcja przeniesienia bocianiego gniazda. Ptaki w poprzednich latach na swoje lokum wybrały sobie nietypowo słup wysokiego napięcia. Zazwyczaj bociany budują swoje gniazda niżej na wysokości około 10 metrów, gdzie jest dla nich bezpieczniej.
Na potrzeby przenosin postawiony został w sąsiedztwie mniejszy słup wolnostojący.
– Mamy do czynienia z dużą innowacją w trakcie przenoszenia. Zastosowaliśmy technologię żurawika przenośnego, który jest stosowany w trudnych terenach, ale do montowania słupów. Z tego, co wiem, u nas nikt nie zdejmował jeszcze gniazda, ze słupa wysokiego napięcia. Podeszliśmy do tego innowacyjnie, bo trzeba było zastosować urządzenie, które opuści gniazdo, a później podniesie je na nowy słup. Musieliśmy eksmitować bociana, bo stwarza zagrożenie dla siebie i dla ans. Z jednej strony przenosząc gałęzie śmieci, które spadają po izolatorach i powodują zwarcia. Z drugiej strony młode bociany jak startują do lotu, zabijają się na takich słupach. Mieliśmy taki przypadek w tym miejscu w tamtym roku, gdy bocian zginął
– mówi Maksymilian Niber z Tauron Dystrybucja, mistrz ds. sieci wysokich napięć w sądeckiej jednostce.
Prace mają zagwarantować bezpieczeństwo ptakom, które lada dzień wrócą do Polski. Z drugiej strony chodzi też o bezawaryjną pracę sieci. Czy jednak bociany bez problemu osiedlą się w starym gnieździe po przeniesieniu? Gniazdo co prawda jest to samo, ale znajduję się o kilka metrów dalej.
– Niewątpliwie znajdą je, ale czy je zasiedlą, to tego nie wiemy. Jest to duża konstrukcja. Ma około 1,5-2 metry średnicy. Zobaczą je więc trudno twierdzić, że rozpoznają swoje stare siedlisko, ale na pewno będą wiedziały, że ktoś z niego wcześniej korzystał
– mówił nam ornitolog dr Kazimierz Walasz z Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego w Krakowie, który przez cały czas na miejscu merytorycznie nadzorował akcje.
Ściągnięcie gniazda i przeniesienie go w nowe miejsce zajęło kilka godzin. Zastosowano tu też wcześniej nieznane metody.
– Prace były wykonywane na głównej linii zasilającej Nowy Sącz i okolice. Wyłączenie jej mogło być możliwe tylko w niedziele, dlatego prace zostały zaplanowane w taki sposób
– wyjaśnia Robert Sroka z krakowskiego oddziału Tauron.
Poza ciężkim specjalistycznym sprzętem zaangażowany był też ten do dokumentowania. Cała akcja była rejestrowana z dronów i kamery umieszczonej na pracownikach wykonujących prace na wysokości. Ten materiał udostępnimy wam w najbliższym czasie.
Zobaczcie też nasze zdjęcia i nagrania.