Likwidacja przejścia dla pieszych nie pomogła. Kierowcy, którzy jeżdżą przez Krynicę-Zdrój krytykują pomysł i czekają na lepsze rozwiązanie problemu korkującego się uzdrowiska. Jak relacjonują, przejazd przez miasto jest zazwyczaj bardzo kłopotliwy w godzinach szczytu. Największe utrudnienia kumulują się na ulicy Piłsudskiego i przy rondzie zdrojowym, gdzie latem zlikwidowano jedno z przejść dla pieszych.
W ciągu tygodnia głównie w godzinach szczytu, a w weekendy i w czasie sezonu turystycznego przez większość dnia. O takich porach w Krynicy-Zdroju można trafić na korki. Dla wielu kierowców to ogromna zmora.
– Jak jest ruch to korek jest z jednej i z drugiej strony. W niedziele, długie weekendy i w święta. W wakacje były korki sięgające 5-6 kilometrów. Teraz najgorsze są weekendy, bo jak zjeżdżają się ludzie z okolicznych miejscowości to robi się tłok
– mówią kryniccy taksówkarze.
Problemem jest to, że do deptaka i centrum Krynicy prowadzi jedynie jedna droga. Burmistrz uzdrowiska Piotr Ryba przekonuje, że budowa obwodnicy Krynicy-Zdroju jest bardzo mało realna.
– Po pierwsze nie ma gdzie jej wytyczyć, po drugie kosztowałaby gigantyczne pieniądze, a po trzecie nie do końca byłaby funkcjonalna. Jeżeli w tej okolicy nie pojawił się pomysł na łączniki północ-południe czy korytarze europejskie to ta obwodnica nie wiadomo komu by służyła. Jeśli ruch jest docelowo do Krynicy, to człowiek jadący obwodnicą to i tak do centrum wróci tylko od drugiej strony. Na pewno byłoby to jakieś ułatwienie bo ten ruch byłby wielostrumieniowy, ale już dziś można wjechać na ulice Puławskiego odbijając na Krzyżówce w kierunki Mochnaczki Wielkiej i Tylicza, albo od Powroźnika wjechać do Krynicy Dolnej.
W planie jest też łącznik ulic Zamkowej i Zielonej. Droga umożliwiałaby ominięcie ulicy Piłsudskiego i ronda zdrojowego, po skręceniu w Słotwinach w drogę koło Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 1. Samorząd wymienił już działki, co umożliwi budowę takiej drogi.
Dziś wciąż problemem jest rondo zdrojowe, przy którym tamuje się cały ruch. Mimo zlikwidowania jednego z przejść dla pieszych na ulicy Zdrojowej kryniccy taksówkarze wciąż nie widzą plusów tego rozwiązania.
– Te przejścia są chyba źle zlokalizowane. Muszą coś zrobić, bo jest strasznie. Teraz jest jeszcze gorzej. Co z tego, że są zagrodzone przejścia skoro ludzie i tak chodzą. Powinny być chyba jakieś światła na żądanie albo coś takiego. Turyści spacerują tutaj tak, jakby myśleli, że cały czas są na deptaku, nie spieszy im się, no i przez to się robią korki.
Przez długi czas turyści ignorowali też słupki i łańcuchy, które zostały umieszczone przez zarządcę drogi, tak aby blokowały wejście na jezdnie. W weekendy ruchem sterowali więc strażnicy miejscy. Włodarz gminy Piotr Ryba liczy na to, że rozwiązanie, które miało być tylko sezonowym, a wprowadzone zostało na stałe, w końcu się przyjmie i przyniesie efekt.
– Jeżeli ktoś stoi 2-3 minuty, to na prawdę nikomu korona z głowy nie spada. Natomiast to rozwiązanie, które pozbawiło nas jednego przejścia, zdecydowanie upłynniło ruch kierowców samochodów na rondzie. Poza paroma dniami w ciągu roku nie ma z tym problemu.
– uważa burmistrz.
Decyzję o ewentualnych zmianach na rondzie może podjąć jedynie Zarząd Dróg Wojewódzkich w Krakowie. W ostatnim czasie dla ronda zdrojowego miała być opracowana analiza ruchu, która ma pomóc drogowcom w rozwiązaniu problemu z korkami.