To jest zdecydowanie dobry sezon dla pszczelarzy. Jak przekonują w rozmowie z RDN Małopolska, w tym roku trudno narzekać na zbiory.
Najwięcej jest spadzi, ale w pozostałych odmianach też nie ma braków.
Prezes zarządu Stowarzyszenia Grupa OdRolnika Jan Czaja przyznaje, że w tym sezonie zdecydowanie można uzupełnić swoje zapasy.
– To jest rok bardzo dobry, szacujemy, że z 10 litrów będzie 300 kg miodu, więc to przerosło nasze nawet najśmielsze oczekiwania i ogólnie jeśli chodzi o pszczelarzy mówią, że ten rok jest dobrym rokiem, była spadź i pszczoły miały z czego zbierać pożytki, rośliny tutaj nie zawiodły.
Jak dodaje, to czy mamy lepsze, czy gorsze zbiory miodu, głównie zależy od roślin.
– Lipy jeżeli kwitną, to są lata, że pszczoły nie mają co za bardzo zbierać i tego miodu nie będzie za dużo. Ten rok jest taki, że rośliny zaowocowały. To jest podobnie jak ze starymi odmianami jabłoni. Sady nie owocują co roku, tylko owocują praktycznie co drugi rok, więc podobnie jest z roślinami, jeśli chodzi o spadź. Poprzednie dwa lata nie były najlepsze, natomiast ten rok w naszym odczuciu jest bardzo dobry, wszyscy są zadowoleni, miodu na pewno powinno być pod dostatkiem.
Mimo, że zbiory w tym roku są bardzo dobre, to nie możemy liczyć na to, że miody będą tańsze. W związku z inflacją, rosnącymi cenami wszystkim produktów, chociażby słoików, sprzedawcy także będą sprzedawać miód drożej.
– Przez to, co się dzieje na świecie, zakłócenie łańcucha dostaw, różnych materiałów, surowców, inne rzeczy idą do góry, które napędzają wzrost cen. Pszczelarz musi wymieniać ule, bo ul nie jest raz na zawsze, drewno poszło do góry, wszelkie preparaty i środki związane z utrzymaniem pszczół również kosztują. Pszczelarz się musi również przemieszczać, bo pasieki się przemieszcza, dojeżdża się do nich, to też są koszty paliwa – wylicza Jan Czaja.
Za duży słoik miodu w tym roku będziemy musieli zapłacić około 10-15 zł więcej niż w poprzednim sezonie. Ceny wahają się w granicach 60 zł – 65 zł za litrowy słoik.