Każdego roku około połowy maja ogrodnicy, sadownicy i działkowcy z niepokojem śledzą prognozy pogody. Przyjdą, czy nie przyjdą „zimni ogrodnicy” i ich towarzyszka „zimna Zośka”?
W tym roku okazali się łaskawi i nie przynieśli silnych chłodów, które mogłyby zagrozić delikatnym sadzonkom kwiatów i warzyw.
– Długoterminowa pogoda nie zapowiada mrozu, czyli może być dobrze! – Pogoda jest w tym roku łaskawa, jeżeli chodzi o zimnych ogrodników. – Na chwilę obecną wydaje się, że będzie wszystko w porządku. – Myślę, że spokojnie można sadzić już w tym roku! Tyle było zimna w kwietniu i początkiem maja, że już taki okres przyszedł, że możemy sadzić te kwiaty i nie bać się tych „zimnych ogrodników”.
Najbardziej wrażliwe na niskie temperatury – jak wyjaśnili nam sprzedawcy sadzonek na tarnowskim Burku – są cukinie, pomidory, ogórki, a z kwiatów te, których mięsiste liście magazynują wodę.
– Przymrozki powodują to, że te kwiaty są po prostu „poparzone”. Ta woda się w nich ścina i liście brązowieją – tłumaczą hodowcy kwiatów z tarnowskiego placu targowego.
Mimo optymistycznych prognoz kupujący są jednak ostrożni. „Zimnych ogrodników” i „zimnej Zośki” zaufaniem nie darzą. Starają się kupować sadzonki po „piętnastym”, żeby im nie umarzły.
W wyniku zmian cyrkulacji powietrza nad Europą Środkową i Wschodnią niemal co roku w pierwszej połowie maja następuje, niekiedy dość gwałtowne, ochłodzenie. Bywały lata, kiedy pomiędzy 12 a 15 maja temperatura spadała nocami poniżej zera, powodując zamieranie kwiatów drzew owocowych, przemrożenie sadzonek warzyw.
Te dni, na które przypada liturgiczne wspomnienie świętych Pankracego, Serwacego i Bonifacego, nazywane są w tradycji ludowej „zimnymi ogrodnikami”, patronka zaś z 15 maja, św. Zofia, zyskała sobie z tej racji przydomek „zimnej Zośki”.