Choć jesteśmy niemal w środku zimowego sezonu turystycznego, uzdrowisko świeci pustkami.
– Czegoś takiego nikt się nie spodziewał – mówi Daniel Lisak, szef biura Krynickiej Organizacji Turystycznej.
– Każdy w ten rok wchodził z dużymi oczekiwaniami, że na pewno nie będzie on gorszy niż 2020. Na razie branża turystyczna w Krynicy-Zdroju, w polskich górach, ma raczej minorowe nastroje i do 17 stycznia jesteśmy zablokowani. Wszyscy oczywiście w głębi serca mamy nadzieję, że 18 stycznia ruszą stacje narciarskie i branża noclegowa. Wiemy o tym, że jeżeli nie będzie już tego okresu feryjnego, to nie będziemy mieli już takiego obłożenia, jak chcielibyśmy, ale liczymy na to, że jeżeli te obostrzenia zostaną już skasowane i od 18 stycznia będziemy mogli już normalnie pracować, to znajdą się chętni białego szaleństwa, wypoczynku i będą chcieli jednak do nas przyjechać, będą chcieli wypoczywać i za wszelką cenę będą chcieli z tego jeszcze zimowego okresu skorzystać – dodaje Daniel Lisak.
Nie można się dziwić, że kryniccy przedsiębiorcy z nadzieją oczekują dobrych wieści w sprawie zniesienia turystycznych obostrzeń. Tylko podczas ubiegłorocznych ferii i Świąt Bożego Narodzenia, w Krynicy sprzedano bowiem ponad pół miliona noclegów.