Nie tak miał wyglądać sezon w wykonaniu Unii Tarnów. Drużyna stawiana jako jeden z faworytów rozgrywek z kretesem spada do II Ligi z 11 porażkami na koncie. A przecież w składzie widnieje przecież Niels Kristian Iversen czy Rohan Tungate.
Plaga kontuzji, słaba postawa pozostałych zawodników i zamieszania kadrowe doprowadziły do tego, że na 3 kolejki przed końcem sezonu Unia Tarnów jest pewna spadku do najniższej klasy rozgrywkowej. Ernest Koza, powrócił do składu „Jaskółek” po kontuzji obojczyka. Mimo że wychowanek Unii Tarnów był najlepiej punktującym żużlowcem w meczu w Gnieźnie (59:31, Koza 9+1) to drużyna porażką pożegnała się z Ewinner 1 Ligą żużlową.
Jak mówi Ernest Koza, teraz pozostaje walka o jak najlepszy wynik indywidualny.
– Każdy indywidualnie podchodzi do zawodów. Wiadomo, że jako drużyna spadliśmy z rozgrywek, sytuacja w tabeli jest bardzo słaba, ale to nie znaczy, że nam już nie zależy na wygrywaniu – powiedział.
Jak się okazuje dobra postawa 27- latka w ostatnim meczu wyjazdowym nie oznacza sympatii do gnieźnieńskiego toru.
– Szczerze mówiąc za torem w Gnieźnie nie przepadam. W minionym sezonie i obecnym udało się dobrze zaprezentować i te wyniki były w porządku. Wcześniejsze spotkania jednak nie były takie dobre więc ten tor nie należy do moich ulubionych. Ten wynik na pewno byłby lepszy gdyby nie to, że był to pierwszy mecz po kontuzji. Przed spotkaniem nie trenowałem za wiele i jednak ten brak jazdy był wyczuwalny. Mimo wszystko wynik nie był zły – dodaje.
Najbliższe domowe spotkanie z Abramczyk Polonią Bydgoszcz będzie darmowe dla kobiet i dzieci do lat 15. Jak mówi Koza to dobry ruch ze strony klubu by przyciągnąć więcej kibiców na stadion.
– Dobra inicjatywa. Kibiców ostatnio jest bardzo mało na meczach. Wiadomo, że wynik drużyny zniechęcał, a inna sprawa, że ciężko jest wytrzymać na stadionie przy ponad 30 stopniach gorąca. Trochę promocji się przyda by nawet na ten koniec sezonu większa część kibiców mogła przyjść i po prostu oglądnąć żużel – zakończył wychowanek Unii Tarnów.