W środę (8.06) przed godziną 23 na 483 km autostrady A4, w okolicach Biadolin Radłowskich, doszło do poważnego wypadku z udziałem dwóch samochodów. Poszkodowana została rodzina z Ukrainy. Od sprawcy zdarzenia było czuć silną woń alkoholu.
Jak informują służby, na jezdni w kierunku Rzeszowa, samochód marki toyota najechał na tył fiata, w którym podróżowały cztery osoby z Ukrainy i doprowadził do jego dachowania. Pojazd przeleciał przez bariery energochłonne i wylądował na przeciwległym pasie. Jego odłamki uszkodziły także szybę w samochodzie ciężarowym, który poruszał się w stronę Krakowa.
Sprawca wypadku został zatrzymany przez policję, gdyż było od niego czuć silną woń alkoholu.
– Na miejscu policjanci chcieli przeprowadzić badania trzeźwości obu kierujących. Sprawca wypadku odmówił badania, w związku z czym został zatrzymany. Pobrano mu krew do sprawdzenia na zawartość alkoholu. 39-letni mieszkaniec powiatu tarnowskiego obecnie przebywa w policyjnej izbie zatrzymań. Będzie mu przedstawiony zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości, ale o to będziemy mogli wnioskować dopiero, jak otrzymamy wyniki badania krwi. Dodatkowo z ustaleń policjantów wynika, że mężczyzna w 2019 roku stracił uprawnienia, też w związku z prowadzeniem samochodu w stanie nietrzeźwości – mówi asp. sztab. Paweł Klimek z tarnowskiej policji.
W wypadku została poszkodowana 12-letnia dziewczynka. Do szpitala razem z nią pojechała matka oraz półtoraroczne dziecko. W samochodzie, który dachował znajdował się także mężczyzna. Jednak on nie uskarżał się na żadne dolegliwości.
Początkowo do zdarzenia został zadysponowany helikopter LPR, ale został zawrócony ze względu na to, że wszystkie osoby wyszły z samochodów o własnych siłach. Przez kilka godzin jazda autostradą była bardzo utrudniona. Ruch w stronę Krakowa odbywał się pasem awaryjnym, a w kierunku Rzeszowa można było poruszać się prawym prawym, a także awaryjnym.
Obecnie już ruch odbywa się normalnie.