Grzegorz Kozioł o katastrofie smoleńskiej: – To w Moskwie jest zło, które kiełkuje do dzisiaj

Koziol 1

To jest największa tragedia dla Polski po II wojnie światowej, nie ma drugiego takiego kraju, który straciłby elitę – mówił w programie Słowo za słowo wójt gminy Tarnów.

Grzegorz Kozioł, który w 2010 roku był w Smoleńsku, wziął udział w warszawskich obchodach 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej, którą Jarosław Kaczyński nazwał rocznicą 'zbrodni i zamachu’.

Na antenie RDN samorządowiec odniósł się do słów prezesa PiS, który mówił, że 'Dzisiaj wiemy co się stało. Mamy tę odpowiedź, po raz pierwszy pełną, konsekwentną, odpowiadającą na wszystkie pytania, a także zweryfikowaną przez wiele ośrodków, także poza Polską’.

Wójt Kozioł powiedział, że złość powinna być dzisiaj kierowana na Moskwę.

– Nasz naród jest mądry i sam wyciągnie wnioski, a fakty są następujące: proszę mi wskazać takie państwo, gdzie odbywa się taka tragedia i do tej pory nie mamy wraku, nie mamy czarnych skrzynek, a dochodzenie prowadzone jest nie przez polską prokuraturę. To budzi wątpliwość. I ta wątpliwość, i ta złość to jest nie u nas, nie w Polsce. Ta złość powinna być kierowana na Moskwę. To tam jest to zło, które do dzisiaj kiełkuje.

Podkomisja smoleńska przedstawiła raport na temat przyczyn i przebiegu katastrofy samolotu Tu-154 M z 10 kwietnia 2010 roku, do której doszło pod Smoleńskiem.

Wynika z niego, że przyczyną katastrofy smoleńskiej była bezprawna ingerencja rosyjska, której dowodem był wybuch w lewym skrzydle samolotu na 100 metrów przed minięciem brzozy’ oraz 'eksplozja w centropłacie’.

Podkomisja stwierdziła obecność materiałów wybuchowych na wielu elementach Tu-154 M, w tym trotylu i materiałów wysokoenergetycznych stosowanych w broni termobarycznej.

Szef komisji Antoni Macierewicz powiedział, że raport podkomisji to niepodważalny dowód na eksplozję. Podtrzymano również decyzję o unieważnieniu raportu komisji Jerzego Millera z 2011 r.

W katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego żona Maria.

Exit mobile version