Zarwali noc, by przejść Ekstremalną Drogę Krzyżową. Pokonali 41 kilometrów z Łącka do Nowego Sącza. Sądeczanie, którzy dotarli do Sanktuarium św. Rity podzielili się swoimi wrażeniami z radiem RDN Nowy Sącz.
– Ja szedłem drugi raz tą trasą. Trud był wielki, choć w tym roku udało się pokonać tę trasę szybciej. Podczas ostatnich kilometrów wędrówki jeszcze podkręciliśmy tempo, gdy tylko kościół pokazał się na horyzoncie – mówił jeden z uczestników.
W wędrówkę wybrał się też ks. Mateusz Odziomek, wikariusz w parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Jazowsku.
– Ponad 300 osób szło z Łącka do Sanktuarium św. Rity, w tym bardzo dużo młodzieży z naszej parafii. Młodzi zachęcili też swoich rodziców do pielgrzymki. Wysiłek był ogromny, ale każdy doniósł krzyż i pozostawił go św. Ricie i Matce Bożej. Zawierzyliśmy się im, a jak głosi hasło tej akcji – warto żyć ekstremalnie – podkreślił kapłan.
Na jednej z tras wiodących do Sanktuarium św. Rity trudnością nie były tylko górzyste tereny, ale konieczność przejścia przez rzekę. – Niektórzy w tym momencie zakładali na nogi worki na śmieci, żeby osłonić buty i spodnie, ale cześć osób przeszła boso. Stwierdzili, że była to faktycznie ekstremalna trasa – mówiła Małgorzata z grupy koordynującej Ekstremalna Drogę Krzyżową w parafii Matki Bożej Niepokalanej w Nowym Sączu.
Pątnicy, którzy dotarli do nowosądeckiego kościoła zostali świetnie przyjęci.
– Byli bardzo zmęczeni, ale szczęśliwi, bo udało im się przezwyciężyć siebie i dotrzeć na miejsce. My zaprosiliśmy ich na bigos i żurek oraz kawę i herbatę – mówiła pani Irena.