Po powrocie do kraju, księdza proboszcza spotkała niespodzianka od wspólnoty parafialnej – dziś po porannej Mszy św., na plebanii czekał tort i gratulacje.
W swoim finałowym meczu, ks. Skotarek wygrał z księdzem z Filipin.
-Były dwie kategorie wiekowe: do 65 lat i 65+. Każdy z nas musiał rozegrać kilka meczy, żeby dojść do finału. Ja rozegrałem 7 meczów, tak się dobrze złożyło, że wszystkie udało mi się zwyciężyć. W finale spotkałem się z księdzem reprezentującym Filipiny. Ten mecz był najtrudniejszym w całym turnieju, bo to bardzo dobry zawodnik, od wielu lat grający w tenisa.
W rozmowie z RDN Małopolska ksiądz proboszcz dodaje, że uprawianie tenisa stało się kilkanaście lat temu jego hobby, jednak najważniejsza wciąż jest posługa kapłańska.
-Zawsze, jako ksiądz, stawiam sprawę posługi kapłańskiej na pierwszym miejscu, bez żadnej wątpliwości. Zainteresowanie tenisem pojawiło się około 13-14 lat temu. Spróbowałem i tak to się potoczyło. Sukcesy, Pan Bóg dał, przyszły po jakimś czasie, za co Mu bardzo dziękuję. Cieszę się, że mogę w jakiś sposób reprezentować diecezję tarnowską, zarówno na turniejach w Polsce, jak i w skali międzynarodowej.
Ks. Bogusław Skotarek przyznaje, że celem udziału w turnieju była chęć sprawdzenia swoich możliwości i umiejętności. Jak mówi duchowny, pasja do sportu zrodziła się z potrzeby zdrowotnej, przez wcześniejsze problemy z kręgosłupem.
-Chodziło bardziej o sprawdzenie siebie, zobaczenie, na jakim etapie rozwoju tenisowego jesteśmy. Bardzo mi ten sport pomaga w wielu sprawach. W pewnym momencie swojego życia byłem w trudnej sytuacji zdrowotnej, chodzi o chory kręgosłup. Ktoś mi doradził, że albo będzie ruch, albo będą poważne kłopoty. Ten tenis, w pewnym sensie, wyrwał mnie z tego uścisku choroby kręgosłupa, za co jestem Panu Bogu i wszystkim ludziom dobrej woli wdzięczny.
W międzynarodowym turnieju finałowym w Kansas City uczestniczyło prawie 30 księży-pasjonatów tenisa, w tym 10 duchownych z Polski.