Tradycyjnie i rodzinnie – tak spędza się Wielkanoc w wielu zakątkach regionu limanowskiego. Czy zostały tu też tradycje psikusów, które robiono szczególnie w poniedziałek wielkanocny? Rozmawiamy o tym z mieszkankami Limanowszyczyzny.
Jak przeżywa się tu niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego?
– Idzie się rano na rezurekcję, a później wraz z rodziną spożywa się śniadanie wielkanocne, są odwiedziny wśród rodziny. Powoli już zanika poniedziałkowy Śmigus Dyngus. Kiedyś rano, kto wstał pierwszy, polewał wodą członków rodziny
– mówi Halina Janik z Limanowej.
Na wsiach regionu była też tradycja psikusów urządzanych w poniedziałek wielkanocny.
– Rozbierano wóz i wynoszono go na dach, a brony na ulicę. Młodzi mężczyźni przenosili drewniane wygódki przed dom, przed drzwi. Te informacje mam bardziej z opowieści mojej mamy niż z własnych wspomnieni
– dodaje pani Halina.
Wybryki pojawiały się też w Wysokiem.
– Trzeba pilnować dobytku, żeby czegoś nie wyniesiono. Gdy coś stało przy domu, żartownisie wynosili to 20 metrów dalej i trzeba było to z powrotem przenosić
– mówi Sabina Kreczek z Koła Gospodyń Wiejskich w Wysokiem.
Czas wielkanocny przeżywa się tu tradycyjnie, biorąc udział w uroczystościach kościelnych.
– Zazwyczaj wcześnie rano jest rezurekcja, choć czasami w sobotę wieczorem. Poza tym niedzielę spędzamy w domu, a w drugi dzień świąt odwiedzamy babcie, dziadków, rodzinę
– dodaje pani Sabina.