W dobie rosnących wyzwań i coraz częstszych interwencji, Ochotnicze Straże Pożarne w Polsce borykają się z poważnym problemem – brakiem rąk do pracy. Strażacy z Tuchowa postanowili zwrócić uwagę na ten temat w niecodzienny sposób: z okazji Prima Aprilis opublikowali grafikę przedstawiającą humanoidalnego robota, który pełni służbę w OSP. Choć obrazek miał żartobliwy charakter, przekaz był jak najbardziej poważny.
W minionym roku w powiecie tarnowskim było kilkadziesiąt zdarzeń, do których nie wyjechały zastępy Ochotniczej Straży Pożarnej. Powodem nie były awarie sprzętu czy brak wyposażenia, ale braki osobowe – zastęp musi składać się przynajmniej z czterech osób, a nie zawsze udaje się skompletować załogę do wyjazdu.
Problem braków kadrowych w jednostkach OSP w regionie poruszyli w mediach społecznościowych druhowie z Tuchowa.
Członek jednostki oraz wiceprezes zarządu oddziału powiatowego ZOSP w Tarnowie Łukasz Giemza podkreślał w Pulsie Regionu, że trzonem każdej jednostki są strażacy gotowi do wyjazdów ratowniczych.
– Jeśli chodzi o powiat tarnowski, to w ubiegłym roku, ochotnicze straże pożarne nie wyjechały do 40 zdarzeń. Dotyczy to 30 jednostek w skali powiatu. Każde niewyjechanie do zdarzenia rodzi ryzyko, że pomoc nie zostanie udzielona. Ten problem z roku na rok narasta. Nie da się ukryć, że naszą podstawową działalnością jest działalność ratownicza. Dlatego w pierwszej kolejności patrzymy na braki w strażakach, którzy mogą do zdarzeń wyjeżdżać, to jest grupa strażaków ratowników OSP. To jest podstawowa grupa, do której chcemy namawiać, żeby zasilać te szeregi.
Ratownikiem w Ochotniczej Straży Pożarnej może zostać każda sprawna osoba, w wieku 18-65 lat. Chętni muszą przejść badania lekarskie i odbyć szkolenie podstawowe, które realizowane są w weekendy, łącznie przez 130 godzin.
Łukasz Giemza zaznacza jednocześnie, że w jednostkach OSP każdy, kto chce pomagać społeczeństwu, jest mile widziany. Potrzebni są nie tylko sprawni ratownicy, ale też osoby biegłe w księgach ratunkowych, obeznane w mediach społecznościowych lub lubiące pracę z dziećmi.
-Nie wybieramy sobie osób. W strażach pożarnych są wielopokoleniowe rodziny strażackie, ale to nie jest tak, że tylko członkowie danej rodziny, danej grupy społecznej czy zawodowej mogą dołączać do jednostek. Mamy w naszych szeregach urzędników, studentów, policjantów, mamy osoby prowadzące działalność gospodarczą, osoby, które czują się lepsze w kwestii finansów, albo mają bardzo dobre podejście do pracy z młodzieżą. Wtedy wykorzystujemy je, by z tą młodzieżą pracowały, staramy się wykorzystywać ich umiejętności. Oczywiście, szanujemy to, że każdy ma swoje życie, ma swój zawód. To jest nasze hobby, to nie jest nasza praca zawodowa, szanujemy to, że każdy musi gdzieś pracować, żeby utrzymać rodzinę.
Jednostki OSP bardzo często tworzą młodzieżowe drużyny pożarnicze, by zaszczepiać w młodych ludziach zainteresowanie pożarnictwem i ratownictwem. Młodzież, gdy dorośnie, będzie przygotowana do zasilenia szeregów ratowników.
Problemem jest jednak liczba chętnych do działania w takich jednostkach. Dzieci i młodzież częściej wybierają komputery i telefony, niż aktywność społeczną. Na stan osobowy drużyn negatywnie wpływa też demografia. Strażacy starają się organizować atrakcyjne zajęcia i wydarzenia dla młodych, by jak najwięcej osób aktywnie działało w jednostkach.
Łukasz Giemza mówi, że im więcej jest druhów w jednostce OSP, tym większa szansa, że uda się skompletować zastępy do wyjazdów.
-Zakładamy, że do podstawowego wyjazdu potrzebujemy 4-6 ludzi, to jeśli będę miał 34 osoby w jednostce, to jest większa szansa, że ja tych 6 strażaków będę miał. Zwłaszcza w newralgicznych godzinach, od 7:00 do 16:00, kiedy większość osób pracuje. Jeśli w jednostce jest do wyboru 10 strażaków, to prawdopodobieństwo, że w takich godzinach będą dostępni, jest zdecydowanie mniejsze.
Gość Pulsu Regionu zachęcał także, by zainteresować się działalnością jednostek Ochotniczej Straży Pożarnej w najbliższej okolicy miejsca zamieszkania. Większość OSP prowadzi także dziecięce lub młodzieżowe drużyny pożarnicze, które mogą stać się miejscem rozwijania zainteresowań i pasji młodych ludzi.
Posłuchaj całej rozmowy z Łukaszem Giemzą: