Tragiczna śmierć ratownika medycznego z Siedlec, który zginął ugodzony nożem podczas interwencji, wstrząsnęła środowiskiem medyków w całej Polsce. Wydarzenie to wywołało falę stanowczych apeli ratowników o wprowadzenie zmian w prawie, które mają zapewnić im większe bezpieczeństwo podczas pracy.
Ratownicy medyczni z Tarnowa otwarcie przyznają, że agresja ze strony pacjentów i osób postronnych jest dla nich codziennym zagrożeniem.
– To jest nasza bolączka i zdarza się to niestety coraz częściej. Sam miałem taką sytuację, kiedy jadąc do pacjenta nie spodziewałem się, że pacjent będzie agresywny, będzie z nim przepychanka i będziemy musieli korzystać z pomocy policji. Miałem złamaną rękę. Tak że są takie przykre sytuacje. Oczywiście, jeśli to wynika ze stanu pacjenta, bo np. leczy się na schorzenia psychiatryczne czy nerwowe to możemy się tego spodziewać, natomiast nie wiem co kieruje innymi pacjentami czy rodzinami pacjentów, którzy w sposób agresywny zachowują się wobec ratowników. Nie wiem co w ten sposób chcą osiągnąć, czy wyższy stopień świadczonych świadczeń, bo na pewno nie
– mówił ratownik medyczny i Dyrektor Powiatowej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Tarnowie Krzysztof Krzemień.
Ratownicy mają nadzieję, że śmierć ratownika z Siedlec będzie punktem zwrotnym w dyskusji o bezpieczeństwie w służbie zdrowia. Związkowcy z ratownictwa domagają się m.in. zaostrzenia kar za napaść oraz wprowadzenie monitoringu podczas interwencji.
Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem podczas udzielania pomocy. Zaatakował mężczyzna, który wezwał karetkę, we krwi miał ponad 2 promile alkoholu. Ugodzony w klatkę piersiową 64-letni ratownik medyczny zmarł po przewiezieniu do szpitala.
Szefowie resortów zdrowia oraz spraw wewnętrznych i administracji zapowiedzieli podjęcie działań na rzecz wspierania bezpieczeństwa ratowników.
Służby ratunkowe z całego kraju dzisiaj (27.01.) o 17:00 oddadzą hołd tragicznie zmarłemu ratownikowi. Włączane będą syreny alarmowe oraz sygnały świetlne i dźwiękowe na pojazdach straży pożarnej, policji oraz pogotowia.