Kolędnicy misyjni spotkali się w Łukowicy, w powiecie limanowskim. Do tej miejscowości w powiecie limanowski przyjechało około 600 osób, dzieci i młodzieży, które w tym roku odwiedzały domy wiernych w diecezji tarnowskiej. Była to okazja do podsumowań, snucia planów na przyszłość, ale też dziękczynienia. Uczestnikom kolędy misyjnej błogosławił biskup tarnowski Andrzej Jeż. Poznaliśmy też kraj, dla którego w przyszły roku będą zbierane datki.
Kościół w parafii pod wezwaniem św. Andrzeja Apostoła w Łukowicy wypełnił się po brzegi. Uczestnicy kolędy misyjnej przyszli w swoich strojach kolędniczych i z gwiazdami.
– Nasza grupa, która dziś tu przyjechała, liczy 20 osób. Jesteśmy z parafii Mystków. Dzieci chętnie się zgłaszają do kolędowania, nie trzeba ich do tego przekonywać. Są naprawdę zorganizowani, jak widać nawet po strojach. Jestem przebrany za świętego Józefa, w trakcie podziału ról dostałem właśnie te. Już kiedyś brałem udział w kolędzie misyjnej, teraz też cała klasa się zgłosiła, wiec czemu miałbym nie uczestniczyć. Fajnie jest kolędować, odwiedzać domy, czasami są samotne osoby, które cieszą się taką kolędą
– mówią Olek, Dominik i opiekunka grupy, pani Aneta z Mystkowa.
– Ja jestem dzieckiem ze Strefy Gazy, tam prowadzona jest wojna i przebraliśmy się za nich, żeby ich wspomagać. To jest w tym roku cel. Dlatego chodziliśmy po domach i zbieraliśmy pieniądze. To kolędowanie jest bardzo fajne, bo można rozgłaszać wiadomość, że Pan Jezus się narodzi, nasz Pan i Król przyszedł na świat
– dodaje Martyna z Mystkowa.
Biskup Andrzej Jeż w trakcie homilii nawiązywał do tegorocznego hasła „Pójdźmy do Betlejem”. Mówił też o tym, że wiara młodych jest podobnie jak u pastuszków, którzy pierwsi zobaczyli Jezusa, prosta i szczera.
– Naturalne cechy, które posiadają dzieci, one się później wzmacniają przez życie duchowe i religijne, są bardzo ważne i nie można ich utracić, czy zniszczyć światem ludzi dorosłych. Często niestety ta deprawacja następuje. Zauważamy, że dzieci, które mają dużo w sobie radości, chęci zaangażowania się w różne dzieła, otwartości na innych w pewnym momencie popadają w wycofanie, smutek egzystencjalny, brak zaangażowania i pewne formy egoizmu, które są im poddawane, indywidualizmu, który dzisiaj święci tryumfy we współczesnej kulturze, a co tak naprawdę zabija możliwości rozwoju dziecka na różnych poziomach.
Chociaż na pełne podsumowanie kolędy jeszcze za wcześnie już wiadomo, że chętnych do kolędowania nie brakowało. Nawet w niewielkich parafiach zgłaszało się po 100-150 osób – mówi zastępca dyrektora Wydziału Misyjnego ks. dr Maksymilian Lelito.
– Oni głoszą Ewangelie w bardzo praktyczny sposób. Widząc grupę kolędniczą wielu ludzi przypomina sobie o wrażliwości, która w nich drzemie i o dobru, które wszyscy udowadniamy sobie, że potrafimy czynić. Dodatkowo konkretne przesłanie, które ma pokazać los wielu dzieci na świeci, w tych miejscach, gdzie doskwiera mocne ubóstwo, gdzie dzieci cierpią konsekwencje konfliktów zbrojnych. To wszystko sprawia, że ludzie nie tylko współczują, ale przede wszystkim chcą być o krok bliżej osób, które są w potrzebie.
Podsumowanie tegorocznej kolędy misyjnej poznamy tradycyjnie we wrześniu. Już wiadomo, że w trakcie kolejnego kolędowania grupy z diecezji tarnowskiej wspierać będą Peru.
Dodajmy też, że chociaż kolęda misyjna odbyła się już po raz 32. to tradycja spotkań kolędników misyjnych ma równo 25 lat. W Łukowicy wspominano więc pierwsze takie spotkanie, które odbyło się wtedy w Nowym Sączu, 6 stycznia 1999 roku.