Niewiele zabrakło, by Stal Mielec zdobyła punkt w ligowych rozgrywkach i awansowała o jedną pozycję w ekstraklasowej tabeli. Niestety, sobotni (2.11.) mecz z Rakowem Częstochowa zakończył się porażką Biało-niebieskich – jedyna bramka padła z rzutu karnego, w ostatnich minutach doliczonego czasu gry.
-Do remisu zabrakło naprawdę niewiele – powiedział trener Stali Mielec Janusz Niedźwiedź podczas pomeczowej konferencji prasowej.
-W mojej opinii kompletnie był to mecz na remis, a nawet przy odrobinie dokładności można było wygrać to spotkanie. Nas dzisiaj bardzo boli to, że w ostatnich sekundach przegrywa zespół, który przez cały mecz bardzo mocno pracował. Nastawienie, determinacja – dzisiaj było tego zdecydowanie mniej niż w poprzednich meczach, ale przeciwstawiliśmy się, pokazaliśmy charakter, walkę. Byliśmy bardzo blisko, żeby ten punkt wywieźć.
Mecz rozegrano na stadionie Rakowa w Częstochowie. Trener wicelidera tabeli, Marek Papszun przyznawał, że dobrze jest wygrać przed własną publicznością, jednak nie był to mecz łatwy.
-Zależało nam, żeby wygrać, żeby przed własną publicznością kontynuować dobrą serię i zapunktować po meczu we Wrocławiu (remis 0:0 ze Śląskiem Wrocław – przyp. red.). Siłą woli i determinacją to zrobiliśmy. Jeśli chodzi o sam mecz – nie ma meczów łatwych i prostych. Przeciwnicy się przygotowują, a każda drużyna w Ekstraklasie prezentuje swój poziom. Stal Mielec taką też drużyną jest.
Do tej pory, po 14 rozegranych spotkaniach, Raków Częstochowa stracił zaledwie cztery bramki. To nowy rekord Ekstraklasy w kraju – poprzedni należał do Górnika Zabrze sprzed 40. lat, który na tym etapie rozgrywek utracił sześć goli.
Stal Mielec kolejne ligowe spotkanie rozegra z Puszczą Niepołomice. Mecz odbędzie się 10 listopada na Stadionie Miejskim w Mielcu.